środa, 30 kwietnia 2008

o matko...

...żono i hofanko :) wybacz ten nietakt kochana justyno w-zeszłe-urodziny-jeszcze-żuk jak moglem zapomniec... biję się w piers z moherem i obiecuje zlozyc ci ofiare z tańca hauki na przebłaganie :) stu lat w shofku bez efektu jojo, franka co sie zowie, wpisania twojego smiechu do ksiegi rekordow guinessa, mocnych kaloryferów, cienkiej czerwonej linii i grubej czarnej krechy, 3 parówek w lodowce co ranek, pisuaru bez żwirku.

po prostu...

lowe z tym:

życzy ten:

:)

aha, numer dla Ciebie :)

Jazzanova - Belle et fou (the opening) - w wolnym tlumaczeniu - piekna i bestia (w sensie że fu... taka gra slow... no czaaaaaaaaaaisz ze ty piękna c'nie :P)

wtorek, 29 kwietnia 2008

smrodzinowo łans egen

kwiecieńplecień zbliża się ku końcowi a dzieki nudnemu ale smiesznemu wpisowi annymarii zorientowalem sie ze obrodzil on ten miesiac w rozne jubileusze.

po pierwsze 'oczko' mojego Ciasia, o ktorym (i 'oczku' i Ciasiu) szeroko w pewnym poscie wspominalem :)

po drugie - niedawne 26 urodziny Kowala (buzi dupci stary koniu - mieszkaj, pracuj, zarabiaj, hulaj, śmiej, graj, leniuchuj, oglądaj, słuchaj, kochaj, zabezpieczaj, odbezpieczaj, rozmnazaj, wychowuj itd. - tego ci życze za pomocą blogaska, usciskalem cie juz osobiscie w niedziele :P)

po trzecie wreszcie - dzisiejsza ćwiartka Lokalnej, bez ktorej K by T nie L, szmuli akordeona, dziewczynki z cierniem, jednej z paru osob na widok ktorych usmiecha mi sie morda :) znamy sie juz prawie 15 lat, od tej lepszej hulaszczo rubasznej strony troszke krocej ale za to hmmm intensywniej (i NIE, nie o TAKA intensywnosc tu chodzi :) niniejszym wiec zycze ci dyplomu na 6 z uśmieszkiem za to kartonowe badziewie na poddaszu, najlepszych akordów, pimp your tojki, randki z tilą, VIP karnetów do grazu, i zorganizowania rubasznej ćwiartki na ktorej ostro przyhulamy... :) z menelskim pozdrowieniem i calusem w grzywke umy thurman :*

a teraz filmowo: wielkimi krokami nadchodzi dark knight..... łaaaaaaaaaaa :) heath nie bedzie lepszy niz jack nicholson (mimo ze z trailerow juz widac ze jest genialny) ALE czuje ze ten film ma szanse stanac na rowni z pierwszym batmanem. po "niemajacychmiejsca" bajkach z valem kilmerem i georgem clooneyem, ktore nigdy nie powstaly, nie bylo ich, nie mialy miejsca nie, nie nie, batman wrocil i ma sie w chuj dobrze :)


plus bardzo mily news na temat finskiej komedii Iron Sky. w telegraficznym skrocie - w 1945 roku nazisci wylecieli w kosmos, zalozyli baze na ksiezycu i w 2018 wroce "to rule the earth". kto sie ze mna jara palec do budki budka sie zamyka gosci nie przymyka :P

ps. jay-z zdissowal deshawna stevensona... czekam tylko az lebron pojedzie 1na1 soulja boy'a.. :)
wiecej na serwisie Po Bandzie - Raperzy w walce o mistrzostwo NBA

numery na dzisiaj:
Kano - Nobody Don't Dance No More
Funkerman - Speed Up
U-Nam - Love's Taken Over (f. Rahsaan Patterson) [Bft80s Remix]
http://www.speedyshare.com/355391832.html

poniedziałek, 28 kwietnia 2008

how fuckin' sweet :)

PO PIERWSZE... ojaciebiepierdole :D mialem juz tego newsa nieoficjalnie wczesniej ALE mialem nikomu nie mowic bo mialo byc ćśśśśśśśśśśśśśśś. ale dzisiaj na blogu jazznotjazz pojawila sie informacja o muzycznym wydarzeniu roku w szczecinie. w sierpniu ma sie odbyc festiwal "Boogie Brain", a na nim m.in. AtJazz, LTJ Bukem & Mc Conrad czy Mark de Clive-Lowe. O JA JEBIE! jesli to faktycznie dojdzie do skutku i w amfiteatrze zagraja wymienione gwiazdy to moim skromnym zdaniem te (niby planowane) 2 dni zjedza wszystkie szczecinskie imprezy tego roku na kolacje. powiem tylko ze z zaufanego zrodla wiem ze to podobno nie koniec atrakcji :) tylko nie wiem czy amifiteatr to pomiesci.... niemniej jednak JARAM SIE strasznie :D

uff uff uff.... teraz po drugie.... - pieeeeeekny weekend za mna :) pierwszy prawdziwie wiosenny. dostalismy w dupsko w MLB w piatek? ale za to jaka pyszna byla ciabatta z karkóweczką w Bramie na chałturce Kovala :) chociaz mam wrazenie ze Kreda a.k.a. gejowski-klub-w-londynie (Jen wygralas :D) nie byl specjalnie zadowolony (a tak walczyl z pania kelnerka o resztki jej deseru....). a potem ostatnia dyska zarosnietego wulli w city. on wie ze mu nie raz marudzilem na tematy muzyczne (trezooooooo). ja z kolei wiem ze, pewnie gdzies tam pod klasycznym "pierdolisz owca glupoty" bylo "hmmm no moze COS w tym jest :P ale niewazne, zycze panu drogi kondracie zdrowia szczescia pomyslnosci w stolicy, rysuj ladnie, wymyslaj reklamy, bannery, billboardy i inne angielskie slowa, nie graj nikomu ju ken de ens, aj ken de ens, ewentualnie dobry remix tematu muzycznego z druzyny A plus lovestoned w remiksie justice (tak, tak, TO jest dobry numer :D). jednym slowem albo wiecej slowami mowiac - rezaj tam ladnie i 'reprezentuj zioooooom'. to tytulem prywatnej wycieczki emocjonalnej w strone pana dj'a chlip chlip ok juz dobrze. humor mi poprawil dialog Lokalnej z panem taksowkarzem w drodze powrotnej z city do domu - pare cytatów:
- o, targi medycyny naturalnej sydonia... wybiera sie Pan?
- ja tam lubie schaboszczaki wielkie jak kierownica i rozbite jak czipsy
- staram sie nie myslec o swini jedzac schaboszczaka
- 3... 2... 1... RURA!... no RURA!
+ nagroda specjalna za "ale zabezpieczajcie sie" :D Lokalna rządzisz :)

a do tego na dokladke niedziela i frisbee na błoniach i walery z fajną torbą i rzurzu z fajnym frankiem i rzut czapką owcy i i ojciec daniel i carlsbergi i dziecko z wiekszym cycem niz kto inny :) i rafał rafał podaj frisbee zamknij sie i papa de jean a popeye jadl szaszlyk dlatego byl taki silny i amy winehouse i niedoloty lokalnej i szalenstwo niech to trwa z fikolkami i przewrotami :) +70 do dobrego humoru :)


ps. a pudzianowi tango caly czas stoi. O!

numer na dzisiaj:
The Mitchell Brothers - Michael Jackson (Calvin Harris Remix)

środa, 23 kwietnia 2008

pierdoły

1. nie ma tego dobrego co by owca opuscil a by sie nie powtorzylo. o! roisin murphy wraca do polski zeby wynagrodzic mi to ze nie pojechalem na jej koncert solowy i zaspiewa dla mnie "let me know" na openerze. nie musze wspominac chyba ze specjalnie dla mnie na openera wracaja rowniez inne gwiazdy, ktore udalo mi sie przegapic, najczesciej z braku pieniedzy tudziez slomianego zapalu a czesto jednego i drugiego. i jay-z i erykah i chemicalsi i massive attack i goldfrapp juz w polsce byli, o vadimie, ktorego przegapilem w szczecinie nie wspominajac. przyjechali, czekali, zagrali dla bezowczej publiki i teraz musza sie znowu fatygowac, za co niezmiernie im dziekuje i pozdrawiam :)
pisze o openerze po raz kolejny bo nie musze chyba tlumaczyc iz podniecam sie jak dziecko tym lipcowym weekendem, dlatego tez spodziewajcie sie co jakis czas aktualizacji albo kolejnych tekstow o tym samym. chyba ze okaze sie ze w weekend 4-6 lipca pewien znany niemiecki armator ktorego nazwiska nie ujawnie, wezwie mnie do pewnego niemieckiego miasteczka celem oddania polowy firmy i corki za żonę. nie zaglebiajac sie w szczegoly - zostane posiadaczem przeszlo 30 statkow, z ktorych kazdy przerobie, wzorem Stubniza na plywajacy klub i zatrudnie po jednym 'przegapionym' artyscie na poklad. taaaaak :) nie bedzie juz udawania wegierskich turystow zeby dostac sie na darmowa impreze, ani wojny na kiepy i szczote ryżowo-metalową (pozdrawiam foczusia i ojca hofandera :) takze trzymajcie kciuki.

2. jak podaje gazeta.pl a raczej jej plotkarskie ramie - prawdopodobnie zakonczy sie taniec z gwiazdami a.k.a. grzaniec z gazdami. mam tylko nadzieje ze wygra pudzian i na zakonczenie przytuli MOCNO cale jury plus kasie skrzynecką do swojej piersi wielkosci maski nowej S-klasy i zakonczy w ten sposob ta zenujaca manufakture gwiazd pokroju edyty herbus, marcina hakiela czy maseraka jak mu tam na imie. w zamian mam propozycje show 10000 razy ciekawszego, o nazwie "jak oni ruchają". gwiazdy telewizji i radia, ekranu i membrany, vivy i eski, telenowel i brukowców beda wcielac sie w role porno gwiazd, wystepujac w przeroznych konfiguracjach z profesjonalnymi aktorkami i aktorami. w kazdym programie prezentowac oni beda 2-3 minutowe scenki inspirowane wydarzeniami ze swiata kultury, polityki, sztuki i sportu np. "jak AnaLeo Benhaaker wydymał PZPN"czy też "Pepper-Lepper-Everybody czyli pieprz Andrzeju każde ciałko". co tydzien jury w ktorym zasiadzie tworca podrywaczy.pl, zalozyciel twojego weekendu oraz dwie losowo wybrane polskie aktorki pelnometrazowych filmow dla doroslych bedzie ocenialo wyposazenie, wytrzymalosc, smialosc, jakosc jęków oraz widowiskowosc finalu. zwyciezca, wybrany smsami przez CIEBIE drogi widzu otrzyma nagrode - bursztynowego donga oraz mozliwosc nagrania filmu w firmie vivid! emisja w kazda niedziele po faktach - ogladalnosc na poziomie 20mln murowana. prowadzący? czy naprawde sa jakies watpliwosci? :)

p.s. kto ma fajne frisbee? nie jakies kulawe dziurawe z turzynu za 2 zeta tudziez wygrane w promocji pedigree dla fruwajacych psów. moze ktos ma jakies bardziej PRO? - to jest fajne, a poleca je taki pan wiec nie mam pytań :) w ostatecznosci moze byc patelnia teflonowa z lidla, tylko 13.30 pod papieżem ze zniczem i żonkilem was widzę.

TAKIE rzeczy bedziemy wyczyniac... albo TAKIE... albo nawet TAKIE

a kawalek na dzisiaj to?
Roisin Murphy - Let Me Know (Joey Negro Original Vibe Mix)

wtorek, 22 kwietnia 2008

tytuł ma wolne

wejosena zawitala juz chyba mam nadzieje na stale do lata. moze sie powtarzam, bo juz o tym pisalem, ale w tamtym poscie przewidzialem jeszcze nisko latajace pingwiny i co? i wyjebalo korki z powodu sniegu wiec ja juz nic nie pisze. zadnych mamutów (sorry skrzynia - chyba ze ogolone z przycietymi wąsami) zadnych arktycznych murzynow, metysów ani kałmuków. od dzisiaj plaza, slonce, drinki z parasolkami, kobiety w bikini, panowie yyy nie, bez panów, basket na 70tce, freesbee na błoniach (kiedy, kiedy), piwko w plenerze, krotkie spodenki, t-shirty, jeszcze krótsze spodniczki, cieple wieczory, jasnosc po wyjsciu z city, red bulle z wódką, basen, morze, jezioro, opener, trawa, relaks, ciemniejsza skóra, chodobaru, jasniejsze wlosy (albo to co z nich niektorym zostalo :P), popoludniowo-wieczorny deptak, weekend na działce (dla narkomanów :P), niedziela za miastem, grill w ogródku, karkówa na ruszcie, odkryte brzuszki, lato w miescie, lody w castelari, melange w ogródku bramy itepe, itede... jaracie sie?

p.s. lebron james jest bogiem. BOGIEM. na poczatku sezonu mowilem ze w tym roku bedzie mvp. pewnie dostanie kobe. nalezy mu sie, ale umowmy sie - nalezy mu sie za sezon w ktorym rzucil 81pkt i dociagnal druzyne przeplacków do play off - w tym sezonie mial na u boku eksplodujacego bynuma, kupczak dokupil mu gasola, odom wreszcie nie musi czuc sie jak 2 strzelba co mu na dobre wyszlo, do tego lawka sie obudzila - a co james dowiozl na 4 miejsce na wschodzie? hughes/gooden? wallace/szczerbiak? kontuzjowany boobie gibson? anderson varejao? jest trzymajacy poziom ale kontuzjogenny ilgauskas i dlugo nic. ale ok, kobe jest liderem najlepszej druzyny zachodu, z ambicjami na final. jesli nie teraz to kiedy mialby to mvp dostac. ja jednak caly czas obstaje przy swoim zdaniu ze NAJWARTOSCIOWSZYM graczem ligi jest james. ilez razy bral na plecy mecz i miotal polowe swoich punktow w 4 kwarcie? ilu przed nim skonczylo sezon z statystykami min. 30pkt/7asyst/7zbiorek (odp. 2 - jordan i robertson - to o czyms swiadczy). wiadomo ze wschod jest slabsza konferencja ALE nie zmienia to faktu ze zaciagnal na plecach bande rzadziaków na 4 miejsce a teraz praktycznie w pojedynke rozjezdza wizards ktorzy niepotrzebnie klapali dziobami o tym jak to lebron jest przereklamowany. a ten odpowiedzial w najlepszy mozliwy sposob - nie komentuje, to jakby jay-z odpowiadal na zaczepki soulja boy'a :) i dal riposte na parkiecie - 30pkt 9 zbiorek, 13 asyst, 6 ostatnich minut siedzial na lawce a jego cavs rozjechali wizards 30 punktami. tutaj hajlajty dla zainteresowanych: http://tinyurl.com/5u9jq7
p.p.s. autorzy serii "czarne kwiaty, białe korzenie" żartują, ze trener cavs musi miec na tabliczce do rozrysowywania akcji jedno wielkie zdjecie lebrona. cos w tym jest.


numer na dzisiaj:
2Cztery7 - Spaleni Innym Słońcem

piątek, 18 kwietnia 2008

pinćset

500 unikalnych niepodobnych do siebie wejsc stuknelo wlasnie mojemu blogaskowi. nie wiem jaki procent z tego wyrobil skrzynia logujac sie ze wszystkich komputerow w szczecinie w poszukiwaniu informacji o mamutach z malymi raczkami, mozliwe rowniez ze w wyniku wagi moich paluchow kazde moje wejscie na strone liczylo sie za 10. niemniej jednak od czasu wrzucenia licznika (07.04) 500 razy ktos gdzies pomyslal sobie 'czas sprawdzic czy owca przypadkiem nie naskrobal kolejnej porcji dyrdymałów' i wpisal do przegladarki 'korwytolubia'. cieszy mnie to niezmiernie. w mojej wrodzonej skromnosci dodam ze milo mnie normalnie kurde bardzo bo z roznych stron dostaje komentarze ze 'fajnie sie czyta' nawet jesli niektorzy rozumieja tylko co czwarte slowo i co piaty skrot myslowy - asiu (znana takze jako wietnamski chlopiec z garderoby) na urodzinach lokalnej wytlumaczymy ci o co chodzi ze statystycznym szwedzkim czarnym prąciem i innymi tego typu zwiazkami frazeologicznymi :)
jeszcze raz dzieki wszystkim czytajacym, smiejacym sie (tak z notek jak i ze mnie), placzacym (ze smiechu albo alergii na pylki) a takze tym ktorzy w tym momencie przerwali czytanie bo cisnie ich dwójka. oficjalnie oczywiscie pisze tego bloga dla siebie, zeby uzewnetrznic moj egzystencjalny niepokoj i wyrzucic z siebie meczace mnie pytania o sens tej tulaczki na ziemskim łez padole... ALE w mojej próżnosci taaaaaaaak sie jaram z tych 500 wejsc ze nawet sobie nie wyobrazacie. do pelni szczescia brakuje mi tylko notki na pudelku-plotku-kozaczku-lansiku i sesji w ogrodniczkach gosi andrzejewicz i bede slawniejszy niz raperłona i jego producent-fotograf andrzej razem wzieci (a to sporo bo andrzej wciaz jest wiekszy ode mnie :P) HA!

aha, trzymajcie kciuki w sobote i niedziele, ekojury (taki zespol szeroko pojetej wesolej koszykowki) graja meczyki i wasza pozytywna energia jest niezbedna. NIEZBEDNA! temperówa! lokalna! lapcie te kciuki bo wam je pourywam!

numer na dzisiaj, wczoraj oraz tydzien temu i za tydzien:
Kano & Low Deep - Get Set (Run The Road Edition) - jak sami mówią "new age grime"

p.s. kuuuurrwwwwaaaa w koncu sie nauczylem wklejac linki pod tekst :) w sensie te podkreslone fragmenty blogaska kryja w sobie czary mary smik smak smok :)

wtorek, 15 kwietnia 2008

to i owo

cieś. nie pisalem przez moment, jak pewnie jeden z drugim z trzecia zauwazyliscie. tym wszystkim paru kilku osobom ktore chcialyby czesciej czytac moje wypociny oswiadczam ze jak nie mam pomyslu, checi, czasu, itp to na sile nic nie wyskrobie from zi essss bo wyjdzie notka na poziomie chalturki gosi andrzejewicz w supermarkecie czy rodzenstwa damieckich w sali gimnastycznej gimnazjum nr 2 w reptowie.

o czym dzisiaj? hmmm - na poczatek troszke prywaty - on ją poprosil o chodzenie a ona sie zgodzila :) wiecej po slubie bo nie mozna przed bo zakonnice patrza czy mamy obraczki i trzeba prawe dlonie chowac do kieszeni jak przechodza obok, szczegolnie w parku :) koniec prywaty.

a co poza tym? swiatloprąd wlaczyli juz mam nadzieje na stale, wiosna raz przypraży 15stopniami po to zeby za moment olac nas sikiem prostym, jest nowe logo szczecina ktore podobno moze bez trudu wymowic kazdy obcokrajowiec i my sie domyslimy ze to o nasze miasto chodzi i powiemy "no no" a on na to "o o o" i chonawóde juz bedzie tylko formalnoscia (logo ponizej)
skad "floating garden"? podobniez szczecin z lotu ptaka wyglada jak plywajacy ogrod. i fajnie. mam juz dosyc wizerunku szczecina jako miasta stoczniowo-portowego. zaczelo sie od miasta mistrzow sportu, w koncu mamy sie kim pochwalic (chociazby plywacy). teraz haslo (na razie niestety tylko haslo) drugiej wenecji, amsterdamu, wizjonerskiego nowatorskiego miasta. swietny kierunek - w koncu nie sciagniemy turystow do suchego doku w 'szczecinskiej nowej' ani pod zuraw wyladunkowy w porcie. jesli chcemy zeby co bogatsi przyjezdni zostawili u nas kase a przy okazji zajarali sie na tyle zeby po powrocie polecic miasto znajomym z pracy trzeba ze szczecina zrobic fajna "odpoczywajke" - taki wlasnie plywajacy ogrod gdzie mozna odpoczac nad woda, w parku, zjesc w fajnej knajpce, zrobic zakupy, pojsc na koncert (tu przydalaby sie jakas hala-sala) czy podjechac do niedalekiego aqua parku. przeciez szczecin jest na srodku "gwiazdki" stworzonej z berlina, kopenhagi, malmo, trojmiasta i poznania. postawcie tu chociaz jeden park rozrywki, do tego kilka moteli i pstryk. przeciez KURWA MAĆ jak trudne to moze byc... MOZE cos sie zacznie dziac... moze... mimo ze powinna byc we mnie doza "szczecinizmu" (czyli: no co ty, nie wyjdzie nie uda sie, nie da rady, syf brud smrod bez sensu wypieprzajmy stad) to jednak wierze (tak, tak, jak 1 kwietnia :P) ze cos sie ruszy. moze nawet za milion piecset sto dziewiecset lat bedziemy miec bosman opener na ktorym zagra i basshunter i tatu i september i zridżojnowane 2unlimited i bedzie impreza sezonu :) lotnisko dąbie czeka :P

a propos festiwali... ERYKAH NA OPENERZE!!!!!!!!!! panie i panowie :) jesli ktos ma jeszcze jakie watpliwosci gdzie byc 4-6 lipca to chetnie go z liscia poczestuje. chyba ze planuje wyjazd na V Roztoczanskie Spotkania Przewodnikow organizowane przez Koło Przewodników w Zamościu (no kidding) to zrozumiem. cala reszta bierze przyklad z pana owcy, zabiera kalosze (chujknows) hajs, psiwory i zawija do gdyni - dotyczy to rowniez swiezo odciążonych, pięknych @#&%^-letnich hofanek (stoooo laaaaat) i ich przeszczypiorowych mężów (podobno ma grać rudobrody justin austen, szczecinskie polaczenie bozyszcza nastolatek, dziadka do orzechów i kapeli "krasnale-anale" oraz wlasciciel najgoretszej szkoly salsy na swiecie, wspomniany juz w pewnym poscie Piotr Wilento). beware!

ps. NIE NIE, rzurzu jeszcze nie urodzila, ALE 4 lipca bedzie swiezo odciazona - kapiszi?

środa, 9 kwietnia 2008

miasto się popsuło

ARMAGIEDON wczoraj nastał w naszym pieknym szczecinie. ale po kolei.
godzina 4.13 - budzi mnie pstrykniecie wiezy i telewizora (ale mocno spalem...) wstaje, wlaczam budzik w komorce (zawsze budzi mnie niedzialajace wlasnie radio bo na dzwiek pikania z komorki mam ochote rozjebac to male plastikowe scierwo). wygladam przez okno i mam wrazenie jakbym byl w nadmorskim kurorcie (drzewa) po przejsciu lodowca. zza budynku machaja do mnie mamuty, a pod klatką jakis leniwiec wpierdala pyszną szyszunię. "idz spac owca" mysle sobie, po czym 1/10 tony ląduje znowu w wyrze.
godzina 7.00 - pik pik piik piik piiik piiik PIKPIKPIKPIKPIKPIK kuuuuurwwwwwwwww zamknij sie! - pobudka. zerkam na wieze - czarno... ehhh ide do lazienki, oczywiscie odruchowo wlaczam swiatlo, puszczam wode... kap kap kap... nie dobrze. podchodze do spluczki - kap kap kap NIE DOBRZE! wracam do pokoju, klade sie znowu do wyra i od razu nachodza mnie najczarniejsze mysli - kaczynski zrobil zamach stanu! powiedzial ze po wyborach bedzie drugi 13 grudnia i sie stalo. juz widzialem transportery opancerzone z ktorych wysypuje sie armia klonow karsko-kurskich, od strony odry atakują w wielkich gumowych kaczkach klony gosiewskie przebrane za pingwina z batmana (czyli niespecjalnie przebrane) jola szczypinska wraz z miejscowym joasiem brudzinskim atakuja z tarana inferno a dyryguje wszystkim z wiezy bismarcka kapitan Jaroslaw: "Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Tuskowej!" brrr chyba przysnalem i pierdoly mi sie snia. wstaje znowu, pije kawe (mam kuchenke gazowa, a wy tylko na prąd, ne ne ne neeee neeeee) i wychodze przez bagno na ulicach do pracy. do pewnego momentu myslalem ze padl prad tylko na pogodnie ale jak poczekalem chwilke na tramwaj a w zamian do pracy zawiozl mnie autobus zatramwaj to pomyslalem "o! cos grubszego sie kroi" w centrum przywitaly mnie kwasne miny moich kochanych wspolziomkow oraz ciemne szyby kolejnych żabek (to byl juz powazny sygnal ze cos jest nie tak, przeciez powszechnie wiadomo ze po koncu swiata zostana tylko żabki i 15 karaluchów). no nic, jakos dotarlem do pracy a tam
godzina 9.00 - powitala mnie ania i mąż jej robert swojskim "idz do domu nie ma nic" mowie sobie "kononowicz? nie bedzie nieczego? KE?" po chwili dowiedzialem sie ze padla elektrycznosc, ze sztab kryzysowy, ze krzystek, ze mowia w radio i tv o nas, ze 100km od szczecina tez nie, ze 8-12h, ze komorki nie banglają, ze nie moge sluchac eski i ze we gonna die! cale szczescie w pracy tez jest gaz oraz polowa pudelka czekoladek merci (odchudzam sie od... teraz, czas start). chwilke posiedzielismy, po czym z braku narzedzi do pracy odprawilismy sie sami do domu. nie wiem jak reszta, ja jeszcze troche powloczylem sie po miescie, z rozbawieniem posluchalem opowiadan starszych pan w autobusach jak to ojejku jejku z rana i pani przed wojna to tak nie bylo i to wina platformy i bog nas skaral a ojciec dyrektor mowil ze ta unia nam da popalic paaaaani kochana to nie unia tylko masoni ukradli prąd razem z michnikiem no co tez pani nie powie, ehhh ci zydzi. potem wpadlem do rodzicow skorzystac z wody cieplej biezacej i nieco sie przeszorowac po czym wrocilem do domu w oczekiwaniu na powrot elektrycznosci.
godziny 13-20 - ja pierdole :D najdluzsze 7h mojego zycia. tak jestem uzalezniony od prądu, a co za tym idzie w szczegolnosci od internetu i bzdurnego pstrykania w klawiry :) strzelal mnie przyslowiowy fallus ze nie moge wlaczyc tvn24, ze nie moge wyslac smsa "co z ta randką :)", ze nie moge przeczytac od nudnejalesmiesznej ze jestem najgorszy, ze nie wiem ile w nocy rzucil lebron, ze jestem odciety od swiata i zostaly mi tylko wspomnienia tomasza lisa z czasow pracy w tvp w miekkiej okladce. prad wprawdzie wrocil chyba kolo 17 ale co z tego skoro upc wlaczylo sie do akcji dopiero okolo 20. jedynym pozytywem bylo to ze udalo mi sie wyskrobac chwile czasu na sprawdzenie ze czy moj komp dziala. taaaa. nie dziala, padla plyta glowna i/lub procesor. czyli jednak negatyw. niemniej jednak patrzac na to jak zreagowali moi znajomi i na to ile w mediach W KONCU poswiecono szczecinowi musze uznac Szczecinski Dzien Prasy i Ksiazki za ciekawe doswiadczenie. tylko kurwa czemu przysnalem o 2 w nocy na Miescie Boga na tvp2 to nie wiem :/ ktos mi opowie zakonczenie?

numer na dzisiaj
Maria Peszek - Moje Miasto (Niewinni Czarodzieje Big City Mix
http://www.speedyshare.com/186765839.html

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

smrodziny - recap

Ewa Ciaś a.k.a Vanityzgrona a.k.a. Ciasteczku ukończyła w sobotę 21 lat (ergo - może wejsc legalnie do budy ze striptizem w las vegas, kupic piwo w utah, tudziez kandydowac do sejmu w polsce). Tyle tytułem wstępu. nie byloby w tej informacji nic nadzwyczajnego, w koncu ludzie czasem obchodza przerozne jubileusze (sam mialem kiedys 21 lat ale to bylo 15 kilo i 200tys włosów temu), gdyby nie to ze z okazji tychze urodzin-smrodzin odbyla sie wesola prywatka :)

CO ZA IMPREZA!!!!!!!!!!

mimo ze jest poniedzialek, to nie wiem od czego zaczac wspomnienia :) moglbym napisac o pelnym zamrazalniku wodki/bacardi ktory w niewyjasnionych okolicznosciach opustoszal... moglbym napisac o bandzie najsmieszniejszych ludzi pod sloncem wrzuconej do jednego lokalu mieszkalnego, o rzuffiu z fryzurą na wloskiego gangstera "bo spod czapki", o franku opakowanym w justyne, o hofiku "waze juz 83 kilo ale poprzeczne paski pogrubiaja", o pawliku "najlepszego, najlepszego, a ja jestem marek", o lokalnej i jej akordzie z kaszub, o spoconych szyjach pod trendi arafatkami, o lince lindsay lohan... pare razy myslalem ze zejde tragicznie ze smiechu niczym 9 osob na seansie rybki zwanej wandą. pierwszy cios dostalem stojac z nudnąaleśmieszną, walerym i zyrafa w przedpokoju. nie omieszkalem sie pochwalic ze waze juz 98.9 czyli prawie stowe. kochana zyrafa pocieszyla mnie slowami "ej to jedna dziesiata tony". po krotkich obliczeniach wlaczyla sie w to ania mowiac "owca, wazysz jedną szostą mojego konia". W TYM MOMENCIE rakiete odpalil niedoslyszacy walery, pytajac anke z niedowierzaniem "co? jebiesz chustą swojego konia?"... padłem na pysk :) nie sposob nie wspomniec tu rowniez o szybkiej akcji "zintegruj kaszuba" dzieki ktorej Mateuszowi, (ktory PIERWSZY raz bawil sie w naszym towarzystwie) podczas ekspresowego spozywania alkoholu w kieliszkach zostala nadana niezbyt wymyslna ksywka Akord/Akordeon. chyba nas polubil bo prawie zagral na swoich fortepiano-szelkach. niestety od tego momentu moje wspomnienia owiane sa mgla niepamieci (ALKheimer mnie dopadl), pamietam jedynie ze kontemplowalem z jubilatką na osobnosci sens wierszy baudelaire'a (kontemplacje brutalnie przerwal nam chor spiewajacy sto lat :P) potem przerwa i prawdziwy GWÓŹDŹ programu. Piotr Wilento. Rafał Maserak szczecinskich imprez. Robert Kochanek sobotniego melanżu. Człowiek-Bausingbioder. Szatan Parkietu. Lucyfer Salsy. Nasz wlasny Billy Elliott. Jesli ktos nie widzial jego zmagan z salsą o godzinie okolo 4 przeplatanych nawolywaniem "idziemy do city" to nie wie co to taniec. to bylo jak polaczenie you can dance, tanca z gwiazdami, gwiazdy tancza na lodzie i robocopa. w tym miejscu gigantyczny szacun dla najlepszej instruktorki tanca na wschod od łaby - BaoBejb :) nie ma co sie nad tym rozwodzic. Piotrek - z radoscia oznajmiamy ze zajales miejsce w prezydium Ligi Niezwyklych Dzentelmeneli :)

...a kiedy wydawalo sie ze lepiej byc nie moze, ze limit zajebistosci zostal wyrobiony hauka postawil kropke nad Ż. wyjezdzalismy juz (byla podobno 5.15) taksowka spod domu, ewa, piotrek, kreda i ja. samochod cofa, kierowca wrzuca jedynke, juz mamy ruszac kiedy nagle z ciemnosci wylania sie piłkarzeł hauka. to mikro polaczenie louie austena i justina timberlake'a chwiejnym krokiem zbliza sie do maski samochodu, na glowie bialy kapelusz z czarna wstazka, rozpieta kurtka, niedbale zawiniety szalik. w reku szklanka z drinkiem. kiwa sie w lewo i w prawo, pozdrawia nas grymasem twarzy i machaniem reki, po czym odwraca sie i jak gdyby nigdy nic kontynuuje droge powrotna do domu zostawiajac w samochodzie 4 ofiary smiertelne z zerwanymi bokami :)

odnosze wrazenie graniczace z pewnoscia ze to co pamietam to jedynie jakis, nomen omen, promil tego co sie wydarzylo. niestety (a moze na szczescie) chyba nikt nie robil zdjec, na hulanie nas nie bedzie ale mam mala prosbe - gdyby ktos przypomnial sobie cos jeszcze, prosze w komentarzach o update - niech to bedzie nasza zbiorowa pamiec o sobocie :) bede dolaczal erraty :)

EDIT:
oczywiscie zapomnialem, a przypomniala mi dzisiaj Głowa w pracy o przygotowywaniu kanapek z pastą łososiową, ktore zakonczylo sie rozsmarowywaniem pasty na twarzach rozbawionej gawiedzi, miotnieciem mnie przez wullerta jajkiem w klate a na zakonczenie chlapnieciem wullerta przeze mnie winem bialym polchybawytrwanym w oko chyba lewe :)

EDIT no 2: Piotrka salsy uczyla wczesniej niejaka Coco a potem znanyraperŁona, co nadaje temu kursowi kolejnych ciekawych odcieni :)

środa, 2 kwietnia 2008

hirek, królik, praktik i infomuzyka czyli chujowa zmowa primaaprilisowa

ehhhhhh WKURWIONY JESTEM... wiem, ze nie powinienem sie podniecac ZADNYM newsem 1 kwietnia, ale nie przypuszczalem, mozna byc AZ TAKIM cymbalem jak wyjmienione w temacie podmioty... zacznijmy od definicji żartu. otóż, za slownikiem jezyka polskiego - żart to wypowiedź lub zachowanie mające kogoś rozśmieszyć. proste? nieskomplikowane? latwe w interpretacji? owszem, zostawiajac oczywiscie margines na poczucie humoru ktore u kazdego jest nieco inne. niemniej jednak ŻART ma jeden wyrazny cel - humorystyczny. moze to byc czarny humor, prowokacja, nawet obraza, byleby smieszyla. wczoraj obchodzilismy podobno coroczne swieto zartow, zartownisiow, humoru, chociaz glownie tzw. "wkrętów" (z ktorych wymienilem kilka w poprzednim wpisie). dzisiaj rano dowiedzielismy sie na szczescie ze leo zatrzyma medal, euro odbedzie sie w polsce a oredzie wyglosil jednak prezydent. rozbawiony, z zerwanym ze smiechu prawym bokiem odetchnalem z ulga.

czemu wiec teraz jestem wkurwiony? otoz wczoraj znalezli sie "WYBITNI" zartownisie, przy ktorych manuela z maratonu usmiechu to pablo francisco. wymyslili sobie mianowicie ze zrobia w chuja fanow dobrej muzyki i na fali popularnosci koncertow Eryki czy Zap Mamy sprzedadza info o mega festiwalu muzyki Soul w Warszawie. info pojawilo sie na 3 serwisach, co mialo uwiarygodnic ten zgrywusowy przekret. w tekscie pojawily sie bardzo znane nazwiska jak alicia keys, prince czy john legend (co by wkrecic laikow) ale takze mniej znane chociaz bardziej cenione postaci jak Dwele czy Goapelle (co by wkrecic ludzi ktorzy sie taka muzyka autentycznie jaraja). wszystko opatrzone wypowiedziami, cytatami, wygladalo bardzo przekonujaco. ok, jestem naiwny i wierze ze mozna cos takiego, przy wspolpracy wspomnianego w tekscie 'tajemniczego megasponsora' zorganizowac (vide - Opener). nie tylko ja uwierzylem ze w koncu moze latem/jesienia zdarzyc sie cos nowego co nie bedzie trasa dinozaurow z rmf czy plastikow z eski. tym bardziej, ze pisal o tym serwis majacy w nazwie okreslenie "niebanalnie o muzyce", z ktorego pare razy wyciagnalem ciekawe niusy, ktory szerokim lukiem omijal szambo w ktorym kąpie sie doda, jet set, czy inne muzyczne krowie placki. do tego doszly 'wypowiedzi' królika i praktika, ktorzy do wczoraj byli dla mnie autentycznymi wyznacznikami powaznego myslenia o ambitnej muzyce w polsce. do wczoraj. oczywiscie wszystko okazalo sie blagą, zartem, zgrywą, nie wiem jak to okreslic.

http://tinyurl.com/2lxf6j

dla mnie to zwyczajne skurwysynstwo. nieprzemyslane do granic mozliwosci zabawianie sie z poczuciem niedoboru dobrej muzyki w polsce. niby wszystko zmiescilo sie w konwencji 1 kwietnia, niby zawsze jest jakas pompa a potem okazuje sie ze to jednak zart. ale jak wspomnialem na poczatku - zart ma rozbawic. chociaz troche. zartem (chociaz czarnym chamskim i skurwialym :D) bylo to jak skandal zadzwonil rok temu i powiedzial ze kogos przejechal i siedzi w pierdlu. zartem bylaby informacja o odwolaniu openera z powodu zaminowania lotniska w babich dołach. zartem bylaby informacja ze gosia andrzejewicz nagrywa plyte z 9th wonderem. BO to wszystko po zdementowaniu pozostawia poczucie ulgi "na szczescie kurwa nic z tego nie okazalo sie prawda, ha ha ha ale sie nabralem". a info o festiwalu? pozostawia poczucie niedosytu i wkurwienia. to zagranie ponizej pasa, bez sladow humoru, nawet tego najczarniejszego. skojarzyla mi sie sytuacja kiedy gosc prosi laske o reke, ona sie zgadza ale dzien pozniej mowi - stary to byl prima aprilis, na zartach sie nie znasz? mniej wiecej tak wychujany sie poczulem. czego z calego serca hirkom infomuzykom, krolikom, praktikom i calej zaangazowanej w to bandzie cymbalow zycze.

wtorek, 1 kwietnia 2008

prima aprilis

a co mysleliscie? ze bede oryginalny i pierwszego kwietnia napisze notke o problemach zdrowotnych castro albo sytuacji w sierra leone? :P dzisiaj jest swieto zartownisiow i ludzi z dystansem (prawie tak bezcennym jak walerowy) wiec od rana (w przerwach od pracy ofkors) przegladam sobie serwisy przerozne i sprawdzam co podejrzanego wydarzylo sie AKURAT dzisiaj. gazeta.pl podaje miedzy innymi ze zamiast leszka volks-gej-orędzie do narodu wyglosil blizej nieznany jaroslaw, podobno brat blizniak oraz ze wroclaw chce pozwolic homoseksualistom na 'zaslubiny' (nie mylic ze slubem). w tok fm z kolei, niestety w ramach zartu, zamiast rozmowy z politykami - rozmowa o seksie (BRAWO). interia chyba dala kazdemu swojemu pracownikowi prawo do jednego zart-newsa - mamy i informacje o tym ze leo musi oddac order, ze hymn na ME ma zaspiewac ktos z trojki gorniak/stachursky/muniek (whaaaaaat!?!) i ze tirowki beda legalne a takze ze pilsudski nie umarl tylko upozorowal swoja smierc i zyl dlugo i szczesliwie z tupakiem, elvisen i kurtem cobainem (chociaz chuj to przyslowiowy wszystko wie w tym kraju). onet krzyczy razem z faktem ze zabrali nam euro (to chyba najmniej podejrzany news). na koniec wp donosi ze lech 0,33 aka prezydent oddaje posiadlosc na helu we wladanie dzikom ktore pewnie beda podejmowac delegacje guźcow (takich dzikich swin z afryki c'nie) oraz ze premier donald bedzie mial figure w muzeum madame tussaud.

NIESTETY zaden z tych zartow nie wywolal u mnie chociaz grymasu z ktorego moglby sie wylonic usmieszek. jakby mi napisali ze jarek kaczynski ogarnal w marriocie trojkat z dwoma gejami ktorzy przyjechali dojebac z liscia jego bratu a potem wydali to na wspolnym dvd z 'one night in paris' i filmikiem gdzie amy winehouse jara crack... NO MOZE by mi sie spodobalo. albo ze kubica uzyskal rekord toru jadac tylem, albo ze ania przybylska razem z jessica alba kreci lesbijskiego pornosa dla vivid albo ze okazalo sie ze przemek gosiewski zagra pingwina w nowym batmanie... ale nie, takie pomysly wpadaja do glowy tylko tym ktorym za to nie placa. tym ktorzy dostaja gruby hajs, wpadaja TAKIE pomysly (tu patrz na dowolny zestaw reklam w tv).

na koniec zostawiam kota. nie siersciucha srajacego dzieciom do piaskownicy tylko PRAWDZIWEGO KOTA. jesli okaze sie on prima aprilisowym zartem to serwis infomuzyka ma u mnie wielkiego kopa w mosznę.

http://tinyurl.com/33yeaw

w skrocie - niejaki Hirek 'kupujetylkooryginalybomniestać' Wrona i jego Pink Crow Records (swoja droga dobra nazwa dla wytworni filmow porno) organizuja we wrzesniu w stolicy festiwal Soul of Warsaw, na ktorym (fanfary) maja wystapic (fanfary) Alicia Keys, John Legend, Dwele, Goapelle, Dj Eprom, Prince i Joy Denalane. nie bede owijac w wełne - spałowalem sie pod biurkiem jak to przeczytalem... JESLI to nie jest zart... to hirek jest bogiem, jebanym wcieleniem dalajlamy i mahometa, mojzeszem, jezusem, zeusem i wielka niedzwiedzica w jednym.

w zwiazku z notkiem wiekszy link dzisiaj:
John Legend - Live from Philadelphia (plik w 2 czesciach)
http://tinyurl.com/3cymm3
http://tinyurl.com/32wk5y

ENJOY