no i sie udalo, parafrazujac pewnego juliusza - nie pilem, zaimprezowalem, przezylem. w sobote zorganizowalem sobie a wlasciwie w porozumieniu z współjubilatką Jenna zorganizowalismy sobie urodziny. niby nic szczegolnego, bo w koncu co roku w miare jak nam kresek przybywa (przepraszam - Jen nie przybywa, ona ma 18stki co wrzesien :) ogarniamy jakies mniejsze lub wieksze hulany, a jednak cos szczegolnego w tej konkretnej bylo. otoz, zgodnie z moim postanowieniem (kurwa, niedlugo ten blog stanie sie osrodkiem autoterapii on-line) nie ruszylem ani kropelki. oczywiscie ania kropelka byla troche zawiedziona, kupila ta bielizne specjalnie na moje urodziny, no ale coz, postanowienie to postanowienie. nie ukrywam ze 'po drugiej stronie baru' spotkaly mnie zdziwione twarze obslugi z ktorymi raczej znamy sie od strony "malego leszka w butli", "dwóch wodek i porzeczkowego" albo "kurfffaa jachtopin nie ziauaaaa??". tym razem zaskoczylem ich "banan/porzeczka proszę" albo "red bull'a proszę jeszcze raz" (niestety chyba z enerdżajzerami przesadzilem, bo rano czulem sie gorzej niz po nocy z etanolem). zaskocze pewnie was ale najbardziej zaskocze sam siebie - nie bylo najgorzej. prawda, z niektorymi znajomymi stracilem wspolny "level" i nic porozumienia pękla pod naporem procentow, ale w sumie pare osob tak jak ja pozostalo "saute" wiec w sumie nie czulem sie jakos specjalnie wklejony do nie tego obrazka co trzeba :) poza tym poszly dwa piccolo cherry w lodzie, okraszone urodzinowo weselnymi (ona temu winna? KTORY to wymyslil :) przyspiewkami wiec impreza po prostu nie mogla sie nie udac.
z tego miejsca (czyli z kanapy spod koldry prosto) dziekuje wszystkim ktorzy przyszli, dziekuje za prezenty ktore bede nosil, czytal, okupował w ustępie, zakladal na kune lub tez na nie zerkal ogladajac tv.
:* (w jezyku internetowych ludzi - całus, buziak, cmok)
p.s. przypadkiem zupelnym wpadlem w przepastnych archiwach serwisu youtube na taki oto filmik, dokumentujacy zmiany, jakim na przestrzeni paru lat poddal sie tudziez zostal poddany serwis google
"czy autor siedzial przy kompie tyle lat i robil fotki stronie glownej dzien po dniu?" spytacie... otoz nie, filmik ów powstal na podstawie rewelacyjnego serwisu pod nazwą: Internet Archive: Wayback Machine, czyli krotko mowiac internetowego wehikulu czasu. chcecie zobaczyc jak ktorys z popularnych serwisow wygladal pare lat temu? nic prostszego:
Onet w kwietniu 1999
WP w grudniu 1998
i oczywiscie moj ulubiony - Sex.com w grudniu 1996
jesli chcesz zobaczyc od czego zaczynali autorzy twoich ulubionych stron to zycze milej zabawy (oczywiscie poczatek mojego bloga, czyli waszej NAJULUBIENSZEJ strony jest latwo dostepny i bez tych masonskich wynalazkow :P)
p.s.dla.nerdów. jesli za dzieciaka lubiles łupać w mortala, wyrywać serca grajac kano, kregoslupy przy pomocy skorpiona, robic uppercuty i raidenowe pioruny, wystawiac autografy johnny cage'm czy zamrazac sub-zero a na najtrudniejszych fatality lamales jeden joystick tygodniowo + biegales do kiosku po nowe przygody superbohaterow wydrukowane w komiksach DC wydawanych przez TM-Semic to zbliza sie gra dla ciebie. zobacz jak to jest kiedy skorpion daje z polobrotu supermanowi, sub-zero mrozi batmanowi dupsko, a barraka tnie na czesci flasha.
aha i miej xbox'a 360 :)
poniedziałek, 6 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz