wczoraj sie popisałem, dzisiaj wam nawrzucam (ale zajebiste gry słowne co? mega co? jaracie sie co?)
na poczatek 2 trailery:
1. Max Payne. Nie, nie gra. Max Payne w kinie. w roli tytulowej Marky Mark Wahlberg, ponadto Ludacris jako deputy chief Jim Bravura (?), Chris O'Donell i reszta anonimowych ludzi, bo przeciez nie o nazwiska tu chodzi. pierwsza czesc Maxa meczylem jeszcze pare lat temu, to byla ostatnia gra ktora mogl uciagnac graficznie moj owczesny komputer, pamietam nocne sesje w sluchawkach, gdzie autentycznie przesuwalem glowe za monitor myslac ze w ten sposob 'wróg' mnie nie zauwazy.
w owym czasie byla to najbardziej klimatyczna gra na swiecie, swietna grafika, bullet-mode, wciagajacy scenariusz, dzieki ktoremu mialo sie wrazenie wystepowania w filmie sensacyjnym i kurewsko dlugie czasy wgrywania kolejnych epizodow - wszystko to sprawialo ze przed kompem mozna bylo spedzac po pare godzin majac przy tym niezly ubaw. teraz czekam na podobny w sali kinowej:
2. Quentin Tarantino. Michael Madsen. David Carradine. Vinnie Jones. Dennis Hopper. Harleye. Piwo. Szmule. Gnaty.
a teraz muzycznie.
1. najpierw plakat.
primo - jebać shaggy'ego :D talib kweli, looptroop, arrested development i WU. może całe, moze nie, moze tylko w polowie ALE jednak WU jako zespol przyjezdzaja do wrocka. mimo ze od wu-tang forever nie nagrali kolektywnie zadnej dobrej plyty, mimo ze rozmienili sie na drobne, ze method man bardziej kojarzy sie z redmanem a dzisiejsi 'fani' rapu na dzwiek ksywki inspectah deck pewnie spytaja na ktorym posterunku pracuje i hawudepe, to jednak wciaz banda czarnuchow ktora swego czasu zmienila hip hop tytłając go niemilosiernie w syfiastych nowojorskich zaułkach.
to na 'enter the wu' skonczyly sie oldskulowe podrygi, a zaczal brudny nowojorski rap na surowych bitach, skrzeczacych, czasem kakofonicznie polaczonych samplach. wiem ze jakis czas temu pisalem podobna notke o the prodigy, w zasadzie sytuacja jest identyczna, niegdysiejsi prekursorzy i rewolucjonisci przyjezdzaja do polski w momencie kiedy od paru dobrych lat nie nagrali nic godnego uwagi. moze bedzie to sprzeczne z moja logika z tamtego posta, ale mam jakies przeczucie ze wspolne odgrzewanie starych kotletow przez czarnuchow ze staten moze wyjsc lepiej niz ta sama gastronomiczna operacja wykonana przez chlopakow z anglii. argumenty? żartujesz? tak mysle i juz :)
2. reklamy nowego singla Nas'a z goscinnym wystepem Keri 'śpiewam u Timbalanda wszystko co mi zagra' Hilson. obie trafione w dziesiątke bo nagrane na bazie trailerów do dwóch nadchodzących blockbusterowych murowanych hitów czyli hero-filmów 'batman - the dark knight' i 'hancock' czyli filmów o bohaterach dla nieanglojezycznej publicznosci czytajacej powyzsze zdanie bez znakow interpunkcyjnych za to z mnostwem niepotrzebnych przymiotnikow. po reklamach singiel i teledysk itself.
2. grubas dał głos :) TEN pan, który kiedys wygladal TAK i moczył swoim głosem bielizne kobiet od wzgórz hollywood aż po wzgórze hetmańskie udzielil sie wokalnie na nowym numerze mickey factz'a.
mickey factz feat. d'angelo - africa
dobrze go w koncu uslyszec, mam nadzieje ze to poczatek fajnego comebacku. niekoniecznie do poprzedniego wygladu, bo poniekad go rozumiem :) w koncu tez kiedys bylem piekny mlody i szczuply :)
czwartek, 10 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz