Lubię jeździć samochodem. Moje cztery kółka nie są wprawdzie pierwszej nowości (rocznik 1993), wybitnej mocy (benzyna, 1,4l) czy przepięknej aparycji (bok przytarty filarem podziemnego parkingu w Galaxy), ale Reniutka (Renault 19 Chamade) to członek rodziny, z którym najlepiej wychodzi się bynajmniej nie na zdjęciach, ale na przykład z domu czy ze sklepu z zakupami. Pali niestety Reniutka sporo, ale w jej wieku to wytłumaczalne - wystarczy podejść pod losowo wybraną szkołę średnią, żeby zobaczyć zastępy zaciągających się dymkiem siedemnastolatków. W tym wypadku Reniutka jest w pełni usprawiedliwiona.
Jak widać mam do mojego samochodu stosunek emocjonalny (podobno to takie typowe, wręcz stereo). Dziś jednak idę z wiatrem i płynę z prądem, a raczej daję się porwać fali - zostawiam moją piękną pod domem, pozwalam się jej nacieszyć zasłużonym odpoczynkiem, zakładam najwygodniejsze buty i dziarsko ruszam w miasto przy pomocy nóg własnych. Dziś bowiem "Dzień Bez Samochodu" - zwieńczenie Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu. Brzmi pretensjonalnie? Owszem. Kojarzy się z radosną twórczością europejskich specjalistów od prostowania bananów i zaliczania marchewek w poczet owoców? Jak najbardziej! Niezależnie jednak od pompatycznej nazwy, inicjatywa jest ze wszech miar godna uwagi. Zbliża się deszczowa jesień, a po niej zapowiadana zima stu- czy nawet tysiąc-, a może i milionlecia. 22 września to jeden z ostatnich dzwonków na pospolite ruszenie dupy. Pogoda jest piękna, transport miejski gratis, a Szczecin we wrześniu prezentuje się naprawdę uroczo. Dlatego rzućcie kluczyki na półkę, wytargajcie z piwnicy rower / przyodziejcie co wygodniejsze cichobiegi i ruszajcie o własnych siłach w miasto załatwiać sprawy, sprawunki i interesy. Samochody podziękują Wam za dzień oddechu, a i serducha, płuca i mięśnie nie będą miały nic przeciwko zmianie trybu pracy na nieco bardziej wydajny. Trust me!
Jak widać mam do mojego samochodu stosunek emocjonalny (podobno to takie typowe, wręcz stereo). Dziś jednak idę z wiatrem i płynę z prądem, a raczej daję się porwać fali - zostawiam moją piękną pod domem, pozwalam się jej nacieszyć zasłużonym odpoczynkiem, zakładam najwygodniejsze buty i dziarsko ruszam w miasto przy pomocy nóg własnych. Dziś bowiem "Dzień Bez Samochodu" - zwieńczenie Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu. Brzmi pretensjonalnie? Owszem. Kojarzy się z radosną twórczością europejskich specjalistów od prostowania bananów i zaliczania marchewek w poczet owoców? Jak najbardziej! Niezależnie jednak od pompatycznej nazwy, inicjatywa jest ze wszech miar godna uwagi. Zbliża się deszczowa jesień, a po niej zapowiadana zima stu- czy nawet tysiąc-, a może i milionlecia. 22 września to jeden z ostatnich dzwonków na pospolite ruszenie dupy. Pogoda jest piękna, transport miejski gratis, a Szczecin we wrześniu prezentuje się naprawdę uroczo. Dlatego rzućcie kluczyki na półkę, wytargajcie z piwnicy rower / przyodziejcie co wygodniejsze cichobiegi i ruszajcie o własnych siłach w miasto załatwiać sprawy, sprawunki i interesy. Samochody podziękują Wam za dzień oddechu, a i serducha, płuca i mięśnie nie będą miały nic przeciwko zmianie trybu pracy na nieco bardziej wydajny. Trust me!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz