środa, 13 maja 2009

mixed up / spóźnione-frankowe.

Zastanawialiście się kiedyś co tak naprawdę wpływa na Wasz odbiór oglądanego filmu? Na ile Wasz wrażenia "po" są efektem dobrego scenariusza, sprawnej reżyserii i sugestywnej gry aktorskiej, a na ile Wasze zmysły zostały zrobione w przysłowiowego chuja za pomocą montażu i muzyki? Jeśli wydaje się Wam, że jesteście w stanie bez mrugnięcia kuną powiedzieć, że np. taki Wall-E to wesoły, przyjemny i familijny film z happy endem, to zachęcam do obejrzenia poniższego zwiastuna. Trailer ów, to nic innego, jak tylko krótki filmik, zachęcający do obejrzenia w groni rodzinnym sympatycznego filmu animowanego o małym zakochanym robociku. Z jedną drobną różnicą - podkład muzyczny pochodzi ze zwiastuna do filmu "Watchmen", a napisy w trakcie to "łoczmenowe" nawiązanie do pixarowej animacji (numer w tle to The Smashing Pumpkins - The Beginning Is The End Is The Beginning - wolniejsza wersja numeru The End Is The Beginning Is The End grupy The Smashing Pumpkins, który możecie znać z któregoś z Schumacherowskich Batmanów - "Forever" lub "i Robin").


zostając chwilę w klimatach filmowych... albo nie, tajemnicze "mega shark vs. giant octopus" zostawie sobie na następną notkę, bo to dzieło zasługujące na oddzielny temat, tym bardziej, że już jutro będę jego szczęśliwym posiadaczem w wersji piracko-twardodyskowej. zakończę zatem w tym miejscu (bo to w założeniu miała być właśnie taka krótka noteczka), ale zakończę nie tak tradycyjnie, w stylu "cześć, do następnego", tylko tak bardziej skocznie i muzycznie. The Streets, czyli Mike Skinner, jeden z moich ulubionych artystów wszech czasów opublikował na swoim Twitterze kilka premierowych kawałków, które pod roboczą nazwą "Twitter EP" pojawiły się w sieci. Na materiał składa się 6 numerów, z których dwa zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie - pierwszy z nich to uroczy "Blip on a screen", poświęcony rosnącemu na "ekranie" dziecku Skinnera i jego obawom związanym z ojcostwem, drugi zaś, absolutnie rozpierdalający mnie na kawałeczki zarówno muzycznie jak i tekstowo "Trust me". Ten drugi numer, w moim skromnym mniemaniu, zjada na podwieczorek całą ostatnią, niezbyt, szczerze mówiąc udaną, płytę The Streets. Oba kawałki do przesłuchania już linijkę niżej:


Jeśli kogoś zainteresowały (a mam nadzieję, że przynajmniej część, reszta może zacząć się nazywać głuchymi kutafonami :P) to poniżej możecie zassać wersje mp3:
The Streets - Trust Me

i to by było w zasadzie na tyle.

P.S. Kawałek "Blip on a screen" ma dla mnie jeszcze jedno, prywatne i osobiste drugie dno. Rok temu (z dokładnością do 2 dni - 11 Maja) popełniłem notkę informacyjną pt. Szczecin ma Franka. Dokładnie rok później, jak konkretny buc zapomniałem wspomnieć o 1 urodzinach Franciszka, złożyć mu życzeń i w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem (jak ma w zwyczaju mówić moja mama). Niniejszym biję się w kudłatą pierś i mimo, że mały jeszcze przez jakiś czas będzie traktował te literki jak śmieszne krzaczki na świecącym czymś, składam spóźnione ale szczere i z owczego serca płynące życzenia, co by jak pączek w maśle dorastał, bo takiej rodziny mu może niejeden szkrab na świecie pozazdrościć. Sto Lat Panie Franku :)

5 komentarzy:

Cookie pisze...

cho na T In The Park !!

Anonimowy pisze...

to jest fpyte mocno, trust me!

owiec pisze...

noooooo :) ciesze sie :D

polishblacksoul pisze...

Dobrze napisane. A piosenki The Streets są obłędne. Wszystkie.
Pozwolisz się dodać do polecanych blogów, przyjacielu?
Zapraszam także do siebie > www.czarnotoslysze.blogspot.com

owiec pisze...

pozwalam, co wiecej, bedzie mi bardzo milo :)