środa, 8 grudnia 2010

Who Can Kill A Child?

Nadchodzą w końcu upragnione wakacje. Wraz ze swoją lepszą lub gorszą połówką (w zależności od Twojej płci drogi odbiorco) planujecie romantyczny wypad na jedna z wysp przy południowym wybrzeżu Hiszpanii. Jako gorsza połówka byłeś tam wiele lat temu i spędziłeś przemiły, odprężający urlop. Jako lepsza połówka, oczarowana opowieściami o tej małej oazie ciszy i relaksu nie możesz się już doczekać wyjazdu. Pakowanie niezbędnych rzeczy, spodenki, strój kąpielowy, olejek do opalania, jakaś książka, może jajka na twardo, pomidory i woda niegazowana na podróż i jesteście w drodze. Krótki przystanek w przybrzeżnym mieście, przeprawa łódką, przystań, wysiadka. Jest cudownie. Lekki wiaterek od morza, ciepłe promienie od słońca, daleko od cywilizacji, tylko wy, wyspa i jej gościnni mieszkańcy. Właśnie, mieszkańcy. Na przystani widzicie jedynie dziecko łowiące ryby. Nic nie mówi, przygląda się tylko. Wokół brak dorosłych, ale w końcu to środek letniego dnia, dzieci zawsze wolą spędzać wakacje na zewnątrz. "Cześć, co słychać" - pytacie. Cisza. "Pewnie się wstydzi, dzieci z małych miasteczek mają tę cechę" - myślicie. No cóż, czas się zbierać, znaleźć nocleg, odświeżyć i zaaklimatyzować. Idziecie do miasteczka. Idziecie wąską uliczką mijając śliczne, białe domki. Idylla. Docieracie do głównego ryneczku, wchodzicie do kafejki. W środku niestety nie ma żywej duszy. Pusto. Dziwicie się trochę, bo tak na dobrą sprawę od przybicia do brzegu nie spotkaliście nikogo, z wyjątkiem dziecka na przystani. Mijaliście zatrzaśnięte drzwi, pozamykane okna, puste uliczki. "To na pewno pora sjesty" - tłumaczycie sobie. W końcu to Hiszpanie, a Hiszpanie nie lubią się przemęczać w słońcu. Wyjdą pod wieczór i wtedy rozkręci się zabawa. Na pewno. Jedyne co możecie zrobić to sami zająć pokój w hotelu i zrobić zakupy w pustym sklepie. Rozgośćcie się i poczekajcie. Dorośli mieszkańcy wyspy na pewno gdzieś są i lada moment ich spotkacie, bo na razie jedyne napotkane osoby to kolejne dzieci. Dziewczynka w kawiarni, chłopiec z wędką i uśmiechnięta dziewczynka w uliczce. Machacie do niej, ona się do Was uśmiecha. Piękny obrazek. Nagle dziewczynka odwraca się i zaczyna coś szarpać. Widzicie tylko laskę jakiegoś staruszka, którą wyrywa mu z ręki, a następnie uderza kilka razy z furią. Uśmiech zamiera Wam na ustach. Biegniecie w stronę zajścia, dziewczynka mija Was z rozpromienioną twarzą, a wy odkrywacie makabryczną scenę. Starszy człowiek z rozbitą głową leżący na zwiniętych linach. Bez ruchu. Skatowany własną laską przez tą słodką dziewczynkę.

Tak zaczyna się jeden z najbardziej przejmujących filmów jakie było mi dane obejrzeć. "¿Quien Puede Matar a Un Niño?", czyli "Czy zabiłbyś dziecko?" to hiszpański horror z 1976 roku, opowiadający historię dwójki angielskich turystów, którzy postanawiają spędzić urocze wakacje na fikcyjnej wyspie u wybrzeży Hiszpanii. Okazuję się jednak, że na wyspie nie ma ani jednego dorosłego, a dzieci ją zamieszkujące popadły w tajemniczy, morderczy obłęd. Nie obawiajcie się jednak - nie znajdziecie tu ani grama akcji z amerykańskich horrorów z cyklu "zabili go i uciekł". Nie ma mrożącej krew w żyłach muzyki, wyskakujących zza rogu postaci w kapturach z toporami w ręku, krzyczących studentek pod prysznicem czy efektów specjalnych w klimacie "gore". Jest za to atmosfera kompletnego zaskoczenia, niedowierzania i wreszcie autentycznego przerażenia. Jest strach, jest poczucie osamotnienia, ale jest też wszechogarniająca bezsilność, bo "przecież to tylko dzieci". Motorem napędowym filmu jest dylemat - jak potraktować uśmiechniętego 10latka, który mógłby być Twoim synem, bratem czy kuzynem, a od innych niewinnych dzieciaków w jego wieku różni go tylko to, że jest w stanie cię zabić bez mrugnięcia okiem. To przecież dzieci mają być chronione, to dzieci są ofiarami, to dzieci nie odróżniają często dobra od zła i ich postępowanie często tłumaczone jest niewystarczająco rozwiniętym poczuciem moralności i etyki. One przecież nie są złe, one nie działają z premedytacją dorosłych, one nie rozumieją, one nie chcą, to TYLKO dzieci. Skrzywdziłbyś je? A gdyby były Twoje?

Film rozpoczyna sekwencja archiwalnych zdjęć, prezentujących dziecięce ofiary wojen, czy głodu. Jest Holocaust, jest Wietnam, jest Afryka. Wszystko to lokuje sympatię i współczucie widza po stronie tych najmniejszych, niewinnych ofiar "dorosłej" działalności. Wszystko po to, żeby za kilkadziesiąt minut skonfrontować te uczucia z makabryczną sytuacją na wyspie i postawić tytułowe pytanie - ¿Quien Puede Matar a Un Niño? Na zimowe wieczory z ciarkami na plecach gorąco polecam.

P.S. Pod plakatem znajduje się link do torrenta. Ściągnąłem w ciągu jednej nocy, ale jakby ktoś chciał, to z pendragonem, tudzież płytką proszę się do mnie zgłosić. Napisy do ściągnięcia TUTAJ.

3 komentarze:

ejwi pisze...

zapowiada się ciekawie:)

Anonimowy pisze...

Nie wiem czy miałeś okazję, ale pooglądaj filmy Jodorovskiego. Jeżeli nie widziałeś - to obejrzyj, jeżeli widziałeś rozumiesz dlaczego o nich wspominam.

owiec pisze...

przyznam szczerze, nie widziałem. ogólnie raczej nie jestem wymagającym i ambitnym kinomanem, filmy takie jak ten, czy okazjonalnego bergmanna tudziez von triera przeplatam wysokobudżetowymi blockbusterami z masą efektów, krasnoludów, mieczów świetlnych i magicznych robotów :) ale Jodorovskiego sprawdze chociazby dlatego, ze widzę, że pisze również komiksy i współpracuje z Moebiusem a to już mi się podoba :)