czwartek, 24 grudnia 2009

Szczecin Razem IV

Dzisiaj post mojego absolutnie nie-autorstwa, czyli reklama, ale reklama społeczna, w oparciu o szereg instytucji i tak dalej. Do rzeczy:

Szczecin Razem IV
Już po raz czwarty klub City Hall stanie się miejscem spotkania szczecińskich DJ-ów i muzyków. Przyczyny tego spotkania są tradycyjnie dwie: z jednej strony artystów zjednoczy muzyka, z drugiej zaś – chęć niesienia pomocy potrzebującym. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, Szczecin Razem odbędzie się 26 grudnia.
Celem tegorocznej imprezy jest pomoc dla Domu Dziecka Nr 2 ze Stargardu Szczecińskiego, placówki sprawującej opiekę nad dziećmi w wieku od urodzenia do pełnoletności. Zadania jakie wiążą się z zajmowaniem się niemal stu dwudziestoma wychowankami (w tym ok. trzydziestoma z niepełnosprawnością) znacznie przekraczają możliwości finansowe tej instytucji. Stąd konieczności niesienia pomocy “pozabudżetowej” Szczecin Razem IV, chwalebnym wzorem poprzedników, połączy styl emuzyczne z różnych biegunów, zagrają: Beata Andrzejewska, P.J.R., Catz`n’Dogz, Family Groove, Twister, Falcon, Troll, Olah, Wullah, Snack, BennTheBall, Jerry. Imprezę poprowadzą Rymek i Łona.
Cały dochód z imprezy zostanie przeznaczony na pomoc dla Domu Dziecka nr 2 w Stargardzie Szczecińskim.

Data: Sobota, 26 grudnia 2009 r., godz. 21:00.
Miejsce: klub City Hall, Szczecin

/start imprez – 21.00
/door selection
wstep – 25 zł

Tyle informacji prasowych, a ode mnie? A cóż ja mogę dodać - charararatatatatywne spotkanie najlepszych na świecie muzyków, cykliczne, dobroduszne, z głębi serca i Waszego portfela wspomagające dobrą sprawę - jak was kurwa może tam nie być... no jak??

Me myself, w sensie że Ja, pracuję dość mocno nad możliwością pojawienia się na tej hulanie własnoręcznie... chociaż wszystkie pracownicze znaki na niebie i Bałtyku wskazują na to, że chyba raczej będę się wtedy kiwał w rytm fal morskich.

Ale kto wie, może, morze, może. Trzymajcie kciuki żebym się na Razemskim Szczecinie pojawił :)

niedziela, 13 grudnia 2009

Clash of the Titans - Trailer

Mity greckie zekranizowane jak połączenie "Władcy Pierścieni", "Mumii" i "300"? "Clash of the Titans" - już niedługo na dużym ekranie!



RELEASE THE KRAKEN! :)


EDIT: Niestety wytwórnia ściga chyba każdą stronę hostującą powyższy zwiastun, więc nie będę tracił czasu na dorzucanie aktualnego linku kilka razy dziennie - jakby co, polecam poszukać na własną rękę, bo kopie dupsko nieco :)

sobota, 12 grudnia 2009

walka stulecia, vol. 43

Nie jaram się MMA z prostej przyczyny. Dla nietrenującego, nieznającego technik i niemającego pojęcia o większości chwytów laika (moi) przykładowa walka w tej formule to okładanie się (z reguły w parterze) bez ładu i składu. Może gdybym miał teoretyczny background to umiałbym docenić to co widzę. Niestety nie mam, więc nie lubię, przecież mi wolno, no bo co w końcu kurcze blade.*
Nie przeszkadza mi to jednak napomknąć, że cieszę się niezmiernie z faktu, iż Pudzian napierdolił w czerep Najmanowi, aż się zakurzyło jak na odcinku specjalnym rajdu Nowej Zelandii. Czemu? Z jednej strony sympatia do tego kolosa, który mimo przeciętnej błyskotliwości potrafi dobrym baunsingiem biodra zjednać sobie niemałą sympatię. Niby to taki typowy chłopek roztropek z kanciastym poczuciem humoru, niemniej jednak ma chłopak w sobie coś, co pozwala go polubić. Z drugiej strony Najman - niby to samo, choć może w nieco mniejszym opakowaniu. Niestety - Najman popełnił DWA zasadnicze błędy, przez które nie mógł ani wygrac walki, ani zjednać sobie sympatii widowni (z wyjątkami - ale to są patologie, a patologiami się nie będziemy zajmować). Po pierwsze - w "przedmeczowych migawkach" pokazał ego 50krotnego mistrza świata wszechwag i wszechsportów - to przystoi Muhammadowi przed walką z Foremanem, a nie No-name'anowi. Po drugie... pan Marcin splamił swoje CV niewyjaśnionym epizodem emocjonalnym z Jolantą Rutowicz. Sorry man, ale jeśli Cichy z "Młodych Wilków" stracił po tym cały mój szacunek (a było go od chuja i ciut ciut), to czego ty się chłopaku spodziewasz? Nie można być pyskatym bez podstaw i kręcić z kobietą-koniem, a potem oczekiwać wygranej walki z górą sterydów, która ciągnie tiry lepiej niż damy do towarzystwa ciągnęły kij Tigera Woodsa. Poza tym jeśli widzisz swojego przeciwnika ubranego w koszulkę "Ciacho" i wchodzącego na ring przy dźwiękach melorecytacji wykonywanej przez jego popeliniarskiego brata, ubranego w bazarowy outfit, to wiesz, że ta noc nie skończy się dobrze. No way.

* Czy ci, którzy rozpoznali oznaczony gwiazdką cytat wiedzą, że do kin wchodzi ekranizacja? Czy się jarają? Czy może obawiają? Jak sprawdzę, to się podzielę spostrzeżeniem - to w końcu kultowa (w każdym tego słowa znaczeniu) pozycja literatury dziecięcej. Już w kinach.

czwartek, 10 grudnia 2009

Ogień!

Bez słowa komentarza, plakat sequela przekultowiastej produkcji Disneya "TRON" z Jeffem Bridgesem w roli głownej.

A na dokładkę plakat z postapokaliptycznego "Book of Eli" z Denzelem, Gary Oldmanem i Milą Kunis, z dodatkiem Ray'a Stevensona ("Rzym" w HBO) oraz... Toma Waitsa. Ogień!

środa, 2 grudnia 2009

Apeluję

Polski mężczyzno!

Mówię do ciebie. Z apelem się zwracam, bo już patrzeć na ciebie nie mogę i słuchać czasem też nie daję rady, o obcowaniu z twoim swądem nie wspominając. Wbij sobie w tę łepetynę słowiańską swoją, że higiena to nie tylko składowa skrótu BHP, że pasta bywa i do zębów i do butów, a nawet i w daniu drugim zamiast kosmatej golonki jako makaron może pasta występować. Że mydło to nie twój wróg, że wszystko umyje, nawet uszy i szyję, a tym bardziej paluchy po pracy zapuszczone. Że koszulkę warto zmieniać, do spania i po spaniu. Co więcej - pod pachą lewą i prawą przeszorować się to nie grzech, bo skoro żaden Davidoff czy inny Armani nie wypuścił na rynek zapachu "Sweat", to znaczy, że ten fetor miły nozdrzom otoczenia nie jest. Uświadom sobie, że skarpetki frotte plus chodaki lub sandały mogą co wrażliwszych przyprawić o niekontrolowane sensacje żołądkowe. Że odkryty brzuszek to przywilej zgrabnych niewiast, a nie stupięćdziesięciokilowych tuczników rasy homo sapiens. Że narysowane na dupie twoich spodni skrzydła i pozbawione sensu napisy nie są modne, szałowe ani ekstrawaganckie tylko do granic możliwości chujowe, że się kolokwializmem posłużę. Że skoro ktoś napisał "OD 14" to znaczy, że "PRZED 14" nie da rady. Że bigos nie jest w zestawie śniadaniowym, że słowem "ochujeliście?" nie nakłonisz rozmówcy do przychylenia się twojej prośbie, a kłamaniem w celu wydębienia za friko gotowanej parówki nie pokażesz "jaj". Zaufaj mi, że są sposoby na jedzenie bez rozpierdalania posiłku w promieniu 150 centymetrów od twojej osoby, że skoro masz do wyboru kilka potraw, to nie znaczy, że musisz naładować sobie na talerz podwójną porcję każdej doprawiając trzema niepasującymi do siebie sosami. Zrozum wreszcie, że istnieją słowa "proszę", "dziękuję", "przepraszam", a ich używanie nie zmienia cię w niemęskoosobową ciotkę. Że zbierająca z twojego stołu brudne talerze dziewczyna nie czeka na komentarz dotyczący jej cycków, że twoje burackie "zaloty" nie były na czasie nawet w przedszkolu, mimo, że tam każda zaczepka miała charakter koński. Przemyśl sobie proszę te sprawy, zastanów się może chwilkę nad nimi i zapamiętaj raz na zawsze - myślenie nie boli, czytanie ze zrozumieniem pomaga, kąpiel rozluźnia, uprzejmość popłaca, a wypowiedź nie musi składać się w 90% z "kurew" odmienianych przez wszystkie przypadki. Uwierz.

P.S. Apel opiera się oczywiście na faktach na własne oczy widzianych, uszy słyszanych i nozdrza wąchanych, mających oczywiście miejsce w miejscu mojej pracy. Nie odnosi się do wszystkich mężczyzn polskich, powiem więcej - mam nadzieję, że żaden czytelnik nie znajdzie w nim swojego odbicia. A jeśli? Stary, jeśli poczułeś się adresatem, to lepiej się do tego nie przyznawaj i rusz dupsko - jest jeszcze czas, żeby zmienić to i owo.