środa, 2 grudnia 2009

Apeluję

Polski mężczyzno!

Mówię do ciebie. Z apelem się zwracam, bo już patrzeć na ciebie nie mogę i słuchać czasem też nie daję rady, o obcowaniu z twoim swądem nie wspominając. Wbij sobie w tę łepetynę słowiańską swoją, że higiena to nie tylko składowa skrótu BHP, że pasta bywa i do zębów i do butów, a nawet i w daniu drugim zamiast kosmatej golonki jako makaron może pasta występować. Że mydło to nie twój wróg, że wszystko umyje, nawet uszy i szyję, a tym bardziej paluchy po pracy zapuszczone. Że koszulkę warto zmieniać, do spania i po spaniu. Co więcej - pod pachą lewą i prawą przeszorować się to nie grzech, bo skoro żaden Davidoff czy inny Armani nie wypuścił na rynek zapachu "Sweat", to znaczy, że ten fetor miły nozdrzom otoczenia nie jest. Uświadom sobie, że skarpetki frotte plus chodaki lub sandały mogą co wrażliwszych przyprawić o niekontrolowane sensacje żołądkowe. Że odkryty brzuszek to przywilej zgrabnych niewiast, a nie stupięćdziesięciokilowych tuczników rasy homo sapiens. Że narysowane na dupie twoich spodni skrzydła i pozbawione sensu napisy nie są modne, szałowe ani ekstrawaganckie tylko do granic możliwości chujowe, że się kolokwializmem posłużę. Że skoro ktoś napisał "OD 14" to znaczy, że "PRZED 14" nie da rady. Że bigos nie jest w zestawie śniadaniowym, że słowem "ochujeliście?" nie nakłonisz rozmówcy do przychylenia się twojej prośbie, a kłamaniem w celu wydębienia za friko gotowanej parówki nie pokażesz "jaj". Zaufaj mi, że są sposoby na jedzenie bez rozpierdalania posiłku w promieniu 150 centymetrów od twojej osoby, że skoro masz do wyboru kilka potraw, to nie znaczy, że musisz naładować sobie na talerz podwójną porcję każdej doprawiając trzema niepasującymi do siebie sosami. Zrozum wreszcie, że istnieją słowa "proszę", "dziękuję", "przepraszam", a ich używanie nie zmienia cię w niemęskoosobową ciotkę. Że zbierająca z twojego stołu brudne talerze dziewczyna nie czeka na komentarz dotyczący jej cycków, że twoje burackie "zaloty" nie były na czasie nawet w przedszkolu, mimo, że tam każda zaczepka miała charakter koński. Przemyśl sobie proszę te sprawy, zastanów się może chwilkę nad nimi i zapamiętaj raz na zawsze - myślenie nie boli, czytanie ze zrozumieniem pomaga, kąpiel rozluźnia, uprzejmość popłaca, a wypowiedź nie musi składać się w 90% z "kurew" odmienianych przez wszystkie przypadki. Uwierz.

P.S. Apel opiera się oczywiście na faktach na własne oczy widzianych, uszy słyszanych i nozdrza wąchanych, mających oczywiście miejsce w miejscu mojej pracy. Nie odnosi się do wszystkich mężczyzn polskich, powiem więcej - mam nadzieję, że żaden czytelnik nie znajdzie w nim swojego odbicia. A jeśli? Stary, jeśli poczułeś się adresatem, to lepiej się do tego nie przyznawaj i rusz dupsko - jest jeszcze czas, żeby zmienić to i owo.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Owca:) Jako że na promach bywam często ..potwierdzam każdym zmysłem. Ale zapomniałeś o klasykach... czyly wąs i katana jensowa rozumisz plus sandał na frote i mensky na ware! jako nieodłączne atrybuty albo i atry-sandały naszych exportowców rozumisz wisz :))) pozdrawiam ( sie uśmiałem) dobrego czasu... depson

owiec pisze...

o sandale z frotką wspomnialem, a wąs.... yhhhh doszedlem do wniosku ze wąs jest niereformowalny wiec zaden apel by tu sie na nic nie zdal.

kiedy plyniesz znowu? wpadaj na polonie, dostaniesz cebulke do kotleta gratis :D

skandal pisze...

Polskie drogi i Polskie morze to kultura i mentalność naszego słabego narodu w pigułce.

O ile na drodze zauważam powolną falę zmian na lepsze, gdzie chamstwo i cwaniactwo zaczyna być piętnowane, tak bajka o promach jest bardziej ponura, niż mogłoby mi się wydawać.