środa, 9 kwietnia 2008

miasto się popsuło

ARMAGIEDON wczoraj nastał w naszym pieknym szczecinie. ale po kolei.
godzina 4.13 - budzi mnie pstrykniecie wiezy i telewizora (ale mocno spalem...) wstaje, wlaczam budzik w komorce (zawsze budzi mnie niedzialajace wlasnie radio bo na dzwiek pikania z komorki mam ochote rozjebac to male plastikowe scierwo). wygladam przez okno i mam wrazenie jakbym byl w nadmorskim kurorcie (drzewa) po przejsciu lodowca. zza budynku machaja do mnie mamuty, a pod klatką jakis leniwiec wpierdala pyszną szyszunię. "idz spac owca" mysle sobie, po czym 1/10 tony ląduje znowu w wyrze.
godzina 7.00 - pik pik piik piik piiik piiik PIKPIKPIKPIKPIKPIK kuuuuurwwwwwwwww zamknij sie! - pobudka. zerkam na wieze - czarno... ehhh ide do lazienki, oczywiscie odruchowo wlaczam swiatlo, puszczam wode... kap kap kap... nie dobrze. podchodze do spluczki - kap kap kap NIE DOBRZE! wracam do pokoju, klade sie znowu do wyra i od razu nachodza mnie najczarniejsze mysli - kaczynski zrobil zamach stanu! powiedzial ze po wyborach bedzie drugi 13 grudnia i sie stalo. juz widzialem transportery opancerzone z ktorych wysypuje sie armia klonow karsko-kurskich, od strony odry atakują w wielkich gumowych kaczkach klony gosiewskie przebrane za pingwina z batmana (czyli niespecjalnie przebrane) jola szczypinska wraz z miejscowym joasiem brudzinskim atakuja z tarana inferno a dyryguje wszystkim z wiezy bismarcka kapitan Jaroslaw: "Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Tuskowej!" brrr chyba przysnalem i pierdoly mi sie snia. wstaje znowu, pije kawe (mam kuchenke gazowa, a wy tylko na prąd, ne ne ne neeee neeeee) i wychodze przez bagno na ulicach do pracy. do pewnego momentu myslalem ze padl prad tylko na pogodnie ale jak poczekalem chwilke na tramwaj a w zamian do pracy zawiozl mnie autobus zatramwaj to pomyslalem "o! cos grubszego sie kroi" w centrum przywitaly mnie kwasne miny moich kochanych wspolziomkow oraz ciemne szyby kolejnych żabek (to byl juz powazny sygnal ze cos jest nie tak, przeciez powszechnie wiadomo ze po koncu swiata zostana tylko żabki i 15 karaluchów). no nic, jakos dotarlem do pracy a tam
godzina 9.00 - powitala mnie ania i mąż jej robert swojskim "idz do domu nie ma nic" mowie sobie "kononowicz? nie bedzie nieczego? KE?" po chwili dowiedzialem sie ze padla elektrycznosc, ze sztab kryzysowy, ze krzystek, ze mowia w radio i tv o nas, ze 100km od szczecina tez nie, ze 8-12h, ze komorki nie banglają, ze nie moge sluchac eski i ze we gonna die! cale szczescie w pracy tez jest gaz oraz polowa pudelka czekoladek merci (odchudzam sie od... teraz, czas start). chwilke posiedzielismy, po czym z braku narzedzi do pracy odprawilismy sie sami do domu. nie wiem jak reszta, ja jeszcze troche powloczylem sie po miescie, z rozbawieniem posluchalem opowiadan starszych pan w autobusach jak to ojejku jejku z rana i pani przed wojna to tak nie bylo i to wina platformy i bog nas skaral a ojciec dyrektor mowil ze ta unia nam da popalic paaaaani kochana to nie unia tylko masoni ukradli prąd razem z michnikiem no co tez pani nie powie, ehhh ci zydzi. potem wpadlem do rodzicow skorzystac z wody cieplej biezacej i nieco sie przeszorowac po czym wrocilem do domu w oczekiwaniu na powrot elektrycznosci.
godziny 13-20 - ja pierdole :D najdluzsze 7h mojego zycia. tak jestem uzalezniony od prądu, a co za tym idzie w szczegolnosci od internetu i bzdurnego pstrykania w klawiry :) strzelal mnie przyslowiowy fallus ze nie moge wlaczyc tvn24, ze nie moge wyslac smsa "co z ta randką :)", ze nie moge przeczytac od nudnejalesmiesznej ze jestem najgorszy, ze nie wiem ile w nocy rzucil lebron, ze jestem odciety od swiata i zostaly mi tylko wspomnienia tomasza lisa z czasow pracy w tvp w miekkiej okladce. prad wprawdzie wrocil chyba kolo 17 ale co z tego skoro upc wlaczylo sie do akcji dopiero okolo 20. jedynym pozytywem bylo to ze udalo mi sie wyskrobac chwile czasu na sprawdzenie ze czy moj komp dziala. taaaa. nie dziala, padla plyta glowna i/lub procesor. czyli jednak negatyw. niemniej jednak patrzac na to jak zreagowali moi znajomi i na to ile w mediach W KONCU poswiecono szczecinowi musze uznac Szczecinski Dzien Prasy i Ksiazki za ciekawe doswiadczenie. tylko kurwa czemu przysnalem o 2 w nocy na Miescie Boga na tvp2 to nie wiem :/ ktos mi opowie zakonczenie?

numer na dzisiaj
Maria Peszek - Moje Miasto (Niewinni Czarodzieje Big City Mix
http://www.speedyshare.com/186765839.html

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

nie mogłam Ci napisać że jesteś najgorszy ;(;(

Anonimowy pisze...

Najlepsza byla okladka Super Expressu. Na czarnym tle wielki napis ' Szczecin Umarł'.

HighTower pisze...

mnie najbardziej podobał się komentarz któregoś z "ynetelygentnych" polityków Jarosława Pisosława, że awaria była wynikiem sprzeczek pomiędzy Krzystkiem, a wojewodą zachodniopomorskim i za całą sytuację możemy być wdzięczni tylko PO. Przecie to paranoja jakaś kurwa-jego-mać jest.

Anonimowy pisze...

Ty weź Owiec pisz coś, nawet z dupy, ale pisz, tylko częściej bo się opierdalasz ostatnio, a w weekendy szczególnie, bo ja w weekendy rezam magistra i go muszę rezać bo nie mam co czytać od Ciebie weź noooo