Nie mam weny dzisiaj zupełnie. Głowę zostawiłem prawdopodobnie wczoraj na barze, tok myślowy urwał się chyba koło 4 nad ranem, a palce zamiast pisać wolałyby pewnie robić coś dużo bardziej interesującego (nie wiem, może pograć na piszczałce, albo postukać w blat stołu). W normalną sobotę pewnie pierdolnąłbym to w kąt i zabrał za wycieranie mordą poduszki, niemniej jednak dzisiejsza sobota nie jest taka znowu normalna. Nie dość, że imieniny obchodzi Eutychiusz, Ludger i Tworzymir, a tłumy na całym świecie świętują rocznicę koronowania Ptolomeusza V na faraona (oprócz Salt Lake City - tam wiwatują z powodu okrągłej 181 rocznicy wydania Księgi Mormona) to jeszcze w tym skromnym zakątku internetów mam zaszczyt pochwalić się urodzinową notką numer 300, pisaną z okazji 3 urodzin bloga (ale heca, że się zgrało!).
Ależ ten czas zapierdala... Równo 3 lata temu, niewyjustowanym wpisem "najsampierw", oficjalnie rozpocząłem zabawę w niepoważnego blogera. Z założenia miał to być mój publiczno-prywatny pamiętnik, miejsce przelewania na klawiaturę podniet, wkurwów, reakcji, wspominek, refleksji i zdań na temat. Założenia mają niestety to do siebie, że często idą do kasacji po ciężkim zderzeniu z rzeczywistością, ale w tym konkretnym przypadku spełniły się w stu procentach. Od trzech lat z większą lub mniejszą regularnością publikuję sobie przeróżne pierdoły, które Wy potem czytacie i nawet czasem się śmiejecie, bo to z reguły śmieszne są pierdoły, przyznajcie sami. Czasem nawet mówicie mi, że się podoba, a wtedy ja się cieszę, bo to miłe jak robisz coś co lubisz, a komuś innemu to się podoba. Dodatkowo łechce to moje ego i wypełnia próżniaczą potrzebę komplementów, więc kółko się zamyka i się kręci. I to jest fajne i niech to trwa i na cały świat lasso!
P.S. Dziś urodziny obchodzi również Zenon Laskowik.Taki fakt.