Minęła właśnie 16.30, a za oknem ciemno jak w końcowym odcinku jelita grubego. Pieprzyć już temperaturę, olać śnieg i zignorować wiatr, ale ciemności zapadające kosztem słońca jeszcze przed Teleexpresem to już jest czyste kurewstwo. Nie lubię zimy. Nie lubię ubrań na matrioszkę, nie lubię zamarzających glutów, nie lubię mokrych nogawek, nie lubię zasypanych ulic i chodników. Śnieg jest fajny w górach, gdzie jego miejsce i gdzie sprawia frajdę amatorom popierdalania z góry na dół z przyczepionymi do stóp przeróżnymi gadżetami. Szczecin "leży nad morzem" i nadmorskiej pogody od nieba nad Szczecinem oczekuję 24h na dobę, 52 tygodnie w roku. Kropka. Oczywiście, można pójść na sanki, można przyjebać komuś śnieżką, można nawet na łyżwach pośmigać i wtedy zima staje się nieco bardziej zjadliwa. Nie zmienia to jednak faktu, że w kategorii "zalet" ma się do lata tak, jak Kasia Cichopek do Ani Przybylskiej. Nie ta liga, pani zimo zła. Nie-ta-li-ga!
Cóż jednak poradzić, skoro nawet klasyk polskiej myśli rapowanej, Funky Filon, wyjaśniał swego czasu, że "pory roku ktoś tak sprytnie zaprogramował, ze kolejno następują i wyraźny jest ich podział". Filon, jak wszyscy wiemy zna się na niejednej rzeczy, bo i o słońcu w całym mieście powiedział dwa słowa i w tematach imigranckich czikulinek jest oblatany. Nic, tylko przytaknąć, spuścić głowę, napisać w śniegu na żółto "Zimo wypierdalaj!" i czekać na poprawę. Tik, tak, tik, tak...
Chociaż zaraz, chwila, nie o tym miało być dzisiaj przecież! Zapatrzyłem się bezsensownie w okno patrząc jak zamarznięte gołębie skaczą na główkę z parapetu i zupełnie zapomniałem o prawdziwym temacie dzisiejszej notki. No bo przecież w końcu do cholery, to że piździ, szroni i się ściemnia nie oznacza wcale, że Owca traci humor! Co to, to nie! Ponarzeka, oczywiście, a jakże - takie prawo wyssał z cyca matki jak każdy Polak i z tego prawa korzysta. Nie równa się to jednak jakiejkolwiek zimowej depresji, spadkom poziomu humoru, czy wahaniom nastroju. Nic z tych rzeczy. Co więcej - taka aura sprzyja raczej domatorstwu, a domatorstwo na przełomie 2010 i 2011 roku oznacza z reguły jedno - szperanie w przepastnych zasobach Wszechświatowej Sieci. Na 83% rezultatów szperania spuśćmy oczywiście zasłonę milczenia (spuśćmy w tym drugim, neutralnym sensie ty zboczeńcu!), niemniej jednak podczas czytania internetu od deski do deski co chwila wpadają mi w e-ręce przeróżne fotki, rysunki czy komiksy. Portali z taką rozrywką jest w sieci od człona, a nowe i tak wyrastają jak grzyby po deszczu, albo fotoblogi amatorskich operatorów Canonów z przeceny. Poziom? Jedne trzymają wysoki (9gag, Memebase), inne to kopalnia żenady i tandetnego poczucia humoru (Demotywatorypeel). Mimo wszystko jednak lubię je przeglądać, a jak już znajdę coś sprawiające, że zaśmieję się w Owcy, to kradnę na dysk i wrzucam na FB ku uciesze rzeszy znajomych klikających "lubię to". Ostatnio jednak kilka osób powiedziało mi, że może kolekcjonowanie tego całego gówna w kolejnych folderach "Stuff" na profilu facebookowym nie jest najlepszym rozwiązaniem i że powinienem pomyśleć nad jakąś formą fun-bloga z codziennymi aktualizacjami. Jaki to w gruncie rzeczy pomysł? Dobry? Zły? Sam nie wiem, ale w potyczce "sens zakładania vs. próżność autora" wygrała ta druga i dlatego z dumą prezentuję Wam moje małe, pojebane dziecko:
Tu gdzie aktualnie jesteście wciąż będzie można poczytać moje wypociny. Tam, gdzie Was zapraszam, będzie można obejrzeć to, co mnie bawi. Subiektywną selekcję śmieszności wyłowionych z tego zasyfiałego jeziora o nazwie Internet. Codzienna porcja fotek, rysunków czy komiksów, mocno związana z moim podejściem do świata i tym, co mnie w tym świecie niezmiernie bawi. Zapraszam serdecznie do zaglądania, podśmiechujek i poleceń innym. "Yet another time waster" jest od dzisiaj kolejnym sieciowym grzybem po deszczu. Have fun.
3 komentarze:
Więcej polotu by się przydało... Żarty wyrastające ciut ponad poziom licealisty i przede wszystkim jakiś temat którego ewidentnie tu brakło:)
Piszesz nieźle - jeżeli chodzi o dobór słów i gramatykę, ale następnym razem niech ma to więcej sensu...pozdro! ~Ka
1. tak się składa, że ponad poziom licealisty jeszcze nie wyrosłem, więc i żart mam dopasowany stosownie :)
2. tematów przewodnich można szukać w notkach z tematami przewodnimi, w tej notce tematu przewodniego nie ma, bo z założenia go nie miało być. jest narzekanie na zimę i reklama diggoramy - czyli w ustalonych przez siebie ramach się zmieściłem :)
3. dziękuję za dobre słowo o gramatyce i słownictwie, w szkole też mi polonistka zawsze pisała "styl celujący, treść mierna" - prawdziwa historia!
p.s. sensu lepiej szukać na blogach sensownych autorów. tutaj z reguły sensu jest tyle, ile go ślina przyniesie na język. do tego ten humor licealny... nie polecam :) (ale zapraszam ponownie :P)
:D
Notka w porządku - komentarz do komentarza jeszcze lepszy :D :D
Prześlij komentarz