wtorek, 27 kwietnia 2010

ziet

Temat notki nijak ma się do czegokolwiek. Jak bumcykcyk - nie wziął się ani z przemyśleń, ani obserwacji, ani kontemplacji otoczenia. To jeden z tych tematów, na które człowiek napisać musi, inaczej straci dopływ powietrza do płuc i się udusi. Nie planuję w najbliższym czasie kuracji hipowentylacyjnej dla moich płuc, dlatego ciach bajera - jadę z tematem!

Czy wiecie, że literka "Ź" jest najrzadziej używaną literką w polskim alfabecie? Trzydziesta pierwsza litera alfabetu polskiego, używana także w języku czarnogórskim, w białoruskiej łacince, języku dolnołużyckim i w języku wilamowskim (przypisana spółgłosce środkowo-językowo-podniebiennej, szczelinowej, dźwięcznej 'ʑ') ma jedyne 0,06%! Nie wspominam oczywiście o tak egzotycznych w naszym języku wynalazkach jak "X" (0,02%) i "V" (o,o4%), które znajdziemy chyba tylko w imionach dzieci Michała Wiśniewskiego - niestety "Ź" wyprzedzają nawet takie z-kreskowe litery jak "Ń" (0,20%), czy "Ś" (0,66%)! Skandal! Literkę "Ź" po macoszemu traktują nawet producenci komputerów, umieszczając ją nie pod "Z", ale pod obcym i zimnym "X". Stąd apel - Polacy! Używajcie "Ź"! Ubierajcie czapki gdy jest źmno, źewajcie, gdy chce Wam się spać, w kuchni używajcie źół, ubierajcie się na źelono, sprzątajcie Źemię przynajmniej raz w roku, róbcie puree (z źemniaków oczywiście!) i codziennie zbierajcie źarnko do źarnka - aż zbierze się jakaś satysfakcjonująca Was miarka. Same źrebaki, źdźbła (2x!), źrenice czy źródła niestety nie dadzą rady. Nawet z pomocą takich asów jak gródź, dźwięk czy dźwig. Zero przecinek zero dwa procenta! Dwa promile! Nędza! Większe udziały mają nawet wieprzowina w Arabii Saudyjskiej, czy narty w Namibii. Pokolenie Ulicy Sezamkowej powinno mnie zrozumieć - niech przynajmniej kilka dni w roku sponsoruje "Ź" - razem możemy pomóc tej szlachetnej literze wejść na salony. Może nie będzie to od razu sukces na miarę utrzymujących się od lat w czołówce "A" czy "O", ale myślę, że niecałe 2% jakimi dysponuje wynalazek pod tytułem "Ł" jest w zasięgu. Do źmy? Damy radę? No to do dŹeła :)

O Boogie Brain będzie jutro. Bo jeśli do tej pory nic nie wiecie, to jeden dzień Was nie zbawi, a jeśli wiecie... to jeden dzień możecie poczekać. Mam rację? To do jutra źomeczki :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Idą sobie dróżką trzej przyjaciele: miś, łoś i ryś. Ten pierwszy oznajmia:
- Wkurwia mnie to "ś" na końcu. Takie "ś" jest pedalskie, ciotowate i w ogóle. Od dzisiaj koniec z misiem. Jestem Niedźwiedź!!! Bo powiadam wam: kto ma "ś" na końcu, ten fujara i gej. Amen.
Łoś zorientowawszy się w beznadziei sytuacji, bo wszak łoś to łoś i nic nie poradzisz, w panice szarpie za ramię Rysia.
- Ej, kurwa, powiedz coś. Przecież my nie pedały, prawda?! No powiedz coś! Ryś!
- Ryszard…