niedziela, 31 października 2010

StarSheep Vibes vol. 2

Obiecanki, cacanki, a na blogu wrzutka. Tym staropolskim akcentem z końca XIX wieku witam dziś wszystkich czytelników, zaglądaczy i przypadkowo zawieruszonych tu poszukiwaczy porno z owcami. Dla pierwszych niestety nie mam dziś zbyt wiele słowa pisanego, dla drugich jedynie kilka być może interesujących pierdół, a trzecim linki wyślę na priv, bo całą kolekcję mam pochowaną w "Ulubionych", w katalogu... chwila... powiedziałem to na głos? Cofam, cofam!

Tymczasem przejdźmy do przysłowiowej rzeczy (kto zna przysłowie o "rzeczy"? noga do góry!). Dziś druga odsłona legendarnej już w kręgach producentów mięsa z Dworca Centralnego oraz beznogich prostytutek z Kabulu składanki "Starsheep Vibes". Na wycieczkę po ostatnich, przedostatnich i całkiem już dawnych fascynacjach muzycznych autora niniejszego bloga zapraszam po kliknięciu w poniższy obrazek, na którym hulam w przestworzach odległej galaktyki z ziomkami z branży przemytniczo-rebelianckiej. Tracklista oczywiście pod okładką, jakby ktoś nie chciał kota w worku ściągać, bo co to w sumie za zabawa taki w worku kot. Miauczy, wierzga i spać w nocy nie daje. Dlatego też sprawdzajcie tytuły, klikajcie w okładkę, słuchajcie, śpiewajcie, pląsajcie, albo chociaż wystukujcie rytm na kolanie. Czego byście w związku z odsłuchem nie robili - bawcie się tak dobrze, jak ja układając ten zestaw.

Enjoy!


(Wspomniana) Tracklista:

01. Magnetic Man feat. Ms. Dynamite - Fire
02. Katy B - Katy On A Mission
03. Redlight feat. Ms. Dynamite - What You Talking About
04. DJ Defkline & Red Polo - Remember Dre (Dubstep Remix)
05. Audio Bullys - Only Man (Jakwob Remix)
06. Deadmau5 - Ghosts N Stuff (Nero Remix)
07. Sub Focus - Could This Be Real (Joker Remix)
08. Subscape - Nothing's Wrong
09. Mujava - Township Funk (Skream Remix)
10. Die & Interface feat. William Cartwright - Bright Lights (Joker Remix)
11. L-Wiz - Girl From Codeine City
12. La Roux - In for the Kill (Skream's Let's Get Ravey Remix)
13. I Blame Coco - Quicker (RackNRuin Remix)
14. Magnetic Man feat. Katy B - Perfect Stranger
15. Alex Roots - Don't Stop Looking (High Rankin Mix)
16. High Rankin - Meow Meow (132BPM)
17. LV feat. Okmalumkoolkat - Boomslang
18. Plump DJs - Boomer
19. David E. Sugar - Oi New York, This Is London! (Oi This Doesn't Sound Like Skream Remix)
20. Yeah Yeah Yeahs - Heads Will Roll (A-Trak Remix)



poniedziałek, 18 października 2010

mam prostą lirykę dla prostych ludzi

Przychodzi taki czas w życiu każdej owcy, że albo wystąpi w reklamie, albo inaczej będzie chciała się spełnić. Wczoraj, w przeróżnych godzinach dziennych naskrobałem sobie wierszyk. Taki odnośnie i w temacie kobiet w wieku postprodukcyjnym, okupujących przystanki tramwajowe. Podzielę się z Wami tą liryką niewyszukaną, bo w końcu to mój blog i takie mam na nim prawo. Panie i Panowie - oto pierwszy w historii korewtolubiacych wiersz (eksperymentalny w sensie).

Na przystanek

"Śliskim torem w dzień deszczowy tramwaj raźno sunie.
Oczekują go seniorki w niecierpliwym tłumie.

Każda z siatką i w berecie, w końcu moda taka -
do przychodni i na pocztę lub do warzywniaka.

Jak na Wielkiej Pardubickiej konie wyścigowe,
w gotowości pełnej zwarte, do biegu gotowe.

Dylematem wszystkie ważnym spięte niesłychanie -
"Które drzwi przyatakować, jak już tramwaj stanie?"

Sapią równo, pianę toczą, wzrok w torach utkwiony.
Nagle radość! - "Och! Już jedzie! Transport upragniony!"

Już im miejsca wymarzone stają przed oczami,
już się cieszą na ten krótki dystans z nagrodami.

Wtem histeria, lament, dramat, mdleją nam matrony...
"Cóż się stało? Panie, klęska! Tramwaj uszkodzony!"

czwartek, 14 października 2010

rocznica ważna niesłychanie

Dokładnie 5 lat temu, 14 października, bez związku z Dniem Pedagoga, w moim ówczesnym domu pojawił się bardzo specjalny ktoś. Sprowadzony ze schroniska dla bezdomnych psiaków, prosto z klatki dla "szczeniaków do roku" członkostwo w rodzinie Petrusewicz przyjął na swój kudłaty grzbiet sześciomiesięczny Milo.


O historii Milo wiedzieliśmy niewiele - porzucona, półroczna znajda, przebywająca od kilku tygodni w schronisku. Nie wiadomo co przeszedł, ile przeszedł, skąd przybył i dokąd się pałętał. Jedno było pewne - pierwsze miesiące życia musiały dać mu mocno w kość. Bał się wejść na klatkę schodową, sikał pod siebie stojąc na środku pokoju, nieufnie podchodził do instytucji miski i przy każdym podniesieniu głosu w okolicy trząsł się szukając sobie schronienia w największym zakamarku mieszkania. Nie szczekał, nie warczał i właściwie nie wydawał z siebie żadnych odgłosów. Obca mu była agresja tak w stosunku do ludzi jak i innych zwierząt. Kilkanaście tygodni trwało "wynoszenie" go na spacer, przekonywanie, żeby nie wchodził do domu tyłem, a także oczekiwanie na pierwsze szczeknięcia. W międzyczasie nastraszył nas mocno nosówką, którą złapał prawdopodobnie jeszcze przed schroniskowym szczepieniem, a która to choroba kieruje szczeniaki wprost do uśpienia. Graża (czyli moja mama) uparła się jednak i zawalczyła o nowego członka rodziny. Milo przeżył, a wielkie serducho nowej rodziny w połączeniu z gorącą michą oczekującą każdego dnia sprawiły, że powoli zaczął się oswajać i zachowywać jak pies ze stabilną psychiką. Zaczął nawet szczekać, chociaż jego ulubioną formą kontaktu z otoczeniem do dziś pozostało specyficzne wycie



Dziś Milo to 5-letni kawaler, w którym wciąż jednak pozostały szczeniackie cechy. Wprawdzie nauczył się warczeć i szczerzyć kły na innych psich facetów, niemniej jednak nie nauczył się choćby odrobiny agresji w stosunku do ludzi, a jego jedyną formą ataku jest "zalizanie na śmierć". Kudłacz zakochał się w Graży, której towarzyszy od wczesnych godzin porannych do najpóźniejszych nocnych, leżąc nawet pod łazienką, w której aktualnie Graża przebywa.


Awansował na stanowisko drugiego syna i młodszego brata, które okupować będzie do końca życia, bo takiego drugiego jak ten jeden to ze świecą szukać. Wiem, że każdy właściciel czworonoga mówi o swoim to samo i właśnie dlatego korzystam tu z prawa do ogłoszenia, że to najlepszy pies na świecie i basta. Reszta tych zajebistych może co najwyżej zająć w moim prywatnym rankingu miejsce drugie ex aequo, a wiem że jest ich sporo, bo i sporo fantastycznych psiaków znam i uwielbiam. Niemniej jednak Grand Prix w rankingu na najlepszego przyjaciela Owcy w 5 rocznicę przyjęcia do familii bezsprzecznie otrzymuje Milo.


P.S. Spostrzegawczy zauważą pewnie, że jeśli chodzi o rocznice, to zgubił się jeszcze jeden temat. Owszem, 2 października stuknęło mi 28 przeżytych lat. Była z tej okazji impreza, potem druga, a na koniec trzecia. O imprezach można by długo i kwieciście. Brakuje mi jednak weny na hulaszczy post, dlatego tym którzy byli, wycałowali, poskładali, napili i przytańczyli z tego miejsca dziękuję i dodam - takich przyjaciół i znajomych nie ma nikt i niech nikt się nie kłóci, bo go psem poszczuje, a ten zaliże go na miejscu, bez cienia skrupułów.


piątek, 8 października 2010

Magnetic Man – In Session (Live @ BBC's Maida Vale Studios) - vol. 2

Jak wspominałem we wczorajszej notce, w blokach startowych BBC czekał na start największy hit tria Magnetic Man, a mianowicie "I Need Air" z gościnnym udziałem Angeli Hunte - kawałek, którym dubstep wpłynął do mainstreamu, mój osobisty faworyt w wyścigu do tytułu "Tune of 2010" i bezpośrednia inspiracja lipcowej notki "cudowne lata 90te". Dziś, w godzinach porannych pistolet startowy wypalił, a w sieć poszła poniższa aranżacja, w której Bengę, Artworka i Skreama wspiera znana już z "Perfect Stranger" sekcja smyczkowa oraz wokalistka Emeli Sande. Kolejne słowa są w zasadzie zbędne, wczorajszy "feedback" jest dla mnie najlepszym wyznacznikiem tego, jak bardzo podobają Wam się wyczyny trzech djów ze smyczkiem i wokalem. Słuchajcie zatem i jarajcie się jak i ja się jaram.



czwartek, 7 października 2010

Magnetic Man – In Session (Live @ BBC's Maida Vale Studios)

Dawno mnie nie było, ale niedługo będę znowu, gdyż nawarstwiło się parę tematów, a tu już jesień za oknem i ciemność o 18 i mrozem zawiewa i generalnie pogoda pod zwiędłą kutarą się robi. Dlatego też ja się zajmę pisaniem, co by nie wkurwiać się na aurę, a Wy czytaniem, co by powkurwiać się na mnie, że znowu nie rozumiecie o czym piszę, a mimo wszystko czytacie. Dzisiaj zaś krótko i na temat:

12.11. Berlin. Magnetic Man @ Maria am Ostbahnhof.

Mimo, że jaram się tym koncertem od przeszło miesiąca i mimo, że zamówiłem już bilety i w drodze do mnie owe bilety są, to dopiero po tym co zobaczyłem na poniższych klipach mam zamiar odliczać dni do wyjazdu tępym, sznytogennym narzędziem na własnej skórze. Niemcy mówią "Mein Gott!", Anglicy "Oh my days!", Buszmeni "Waka, Waka", a ja swój zachwyt wyrażę swojskim "Ożeszkurwajapierdolęcozanumer!".





P.S. W blokach startowych czeka jeszcze gotowe do wypuszczenia "I Need Air", a może i coś więcej. Czas na sznytę